Ten van nie powstał po to, żeby dźwigać. Nie przewieziesz nim starych mebli czy paczek kurierskich. To auto ma stanowić pokaz możliwości Forda w zakresie elektromobilności. Jest czymś na kształt barejowskiego misia. Elektrycznego oczywiście i pochodzącego z XXI wieku.
Ford SuperVan 4.2 wykorzystuje do napędu trzy silniki elektryczne. Ich sumaryczna moc sięga 1400 koni mechanicznych. To więcej, niż oferuje Ferrari LaFerrari, Lamborghini Sián czy Koenigsegg Agera R. SuperVan mocą ustępuje jedynie Bugatti Chironowi. Jest od niego o zaledwie 100 koni słabszy.
Elektryczny dostawczak jest w stanie przyspieszyć do 100 km/h w czasie poniżej 2 sekund. Jednocześnie przy prędkości wynoszącej 242 km/h pojazd wytwarza docisk odpowiadający masie 2 ton. Idealnie trzyma się zatem asfaltu. W efekcie efektownie wyglądający pojazd staje się śmiertelną bronią na torowych rywali. I auto miało ostatnio okazję to udowodnić. Pojawiło się na torze Mount Panorama (zwanym tez Bathurst) w Australii podczas wyścigu Bathurst 500.
Jedno okrążenie na torze liczy blisko 6,2 km. Ford SuperVan 4.2 pokonał je w czasie wynoszącym 1 min. i 56,3247 sek. Co ciekawe, z takim wynikiem amerykański van może zapisać na swoim koncie aż dwa dokonania. Mowa o tym, że:
Patrząc na dane Forda SuperVan 4.2 i dotychczasowe jego osiągnięcia jedno jest pewne. To nie jest ostatnie słowo "gorącego" dostawczaka. Tym bardziej że Ford ma co do tego modelu szerzej zakrojone plany. Na nie na razie składają się dwa punkty. Pierwszym jest udział w Adelaide Festival of Speed. Drugim pojawienie się na australijskim Grand Prix F1.