Kiedyś pytano się o ilość godzin rozmów odbytych w telefonie używanym. Do dziś kupując używany aparat, zapytacie o przebieg migawki. Od teraz natomiast wybierając używanego elektryka, zaczniecie pytać o ilość procedur startu odbytych do tej pory. Jeden z amerykańskich producentów postanowił je limitować.
Sprawa dotyczy firmy Fisker i jej nowego, elektrycznego SUV-a Ocean. Auto zadebiutowało na rynku na dobre w roku 2023. A wybierający je kierowca, dostaje w instrukcji obsługi niecodzienną informację. Może przeczytać, że ilość procedur startu została ograniczona do 500. 500 na całe życie pojazdu. Po przekroczeniu tej liczby komputer pokładowy zablokuje tę opcję i zrobi to na stałe.
Informacja brzmi jak żart? Być może tak. Jest jednak w pełni prawdziwa. Redakcja serwisu Carscoops zwróciła się do producenta z pytaniem o blokadę Boost Mode. Uzyskała odpowiedź, że ta rzeczywiście jest wprowadzana. Powód takiej sytuacji jest klarowny. Chodzi o dobro układu napędowego, a konkretnie jego trwałość. Oczywiście przedstawiciele Fiskera zaznaczają, że auto byłoby w stanie wytrzymać większą ilość cykli, ale ilość 500 stanowi wystarczający margines bezpieczeństwa. Poza tym firma jeszcze nie testowała auta po przekroczeniu tej granicy.
Czy limit 500 procedur startowych to dużo? Podczas codziennej eksploatacji liczba ta powinna być wystarczająca. W czasie miejskiej jazdy kierowcy rzadko mają bowiem okazję do urządzania sobie wyścigu równoległego. Szczególnie w elektrycznym i rodzinnym SUV-ie. Poza tym Fisker jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Firma zapewnia, że w przyszłości limit może zostać rozszerzony. Decyzja w tej sprawie zapadnie po przeprowadzeniu dodatkowych testów drogowych i sprawdzeniu jak układ napędowy wytrzymuje większą ilość Boost Mode`ów.
Kierowcy o sportowych aspiracjach nie powinni się załamywać z jeszcze jednego powodu. Limitowanie procedur startu i elektroniczny kaganiec to nie koniec świata. Dziś nie brakuje bowiem elektroników, którzy będą w stanie dezaktywować blokadę. Tyle że w takim przypadku pojazd pewnie straci gwarancję, a kierowca będzie wykonywać procedurę tylko na własną odpowiedzialność. Musi się zatem liczyć z ryzykiem.