Trudno wyobrazić sobie, że zakup samochodu używanego może być niebezpieczny. Wydaje się, że jedyne ryzyko to trafienie na auto z ukrytą wadą lub powypadkowe. W Baltimore jednak okazało się, że oględziny używanego samochodu mogą być śmiertelnie niebezpieczne. Kupujący został zastrzelony, bo... finalnie nie zdecydował się na zakup oglądanego samochodu.
Do tragicznego zdarzenia doszło w Baltimore. Carlos Carrazana-Ricardo wraz ze swoim przyjacielem wybrał się tam na oględziny używanej Acury LT z 2006 roku. Ogłoszenie znalazł w serwisie Facebook. Po obejrzeniu i sprawdzeniu samochodu zrezygnował jednak z zakupu. Niestety, sprzedawca nie odpuścił. Po tym, jak kupujący wsiadł do swojego samochodu, sprzedawca wyciągnął broń i zaczął do niego strzelać.
Carrazano-Ricardo został postrzelony w głowę, jak już odjechał z miejsca oględzin. Przetransportowano go do szpitala z raną głowy. Mężczyzna jednak zmarł. Na miejscu odnaleziono 19 łusek z dwóch różnych pistoletów.
Kilka dni później funkcjonariuszom udało się zatrzymać 18-letniego Marquesa Harrisa. Młody mężczyzna tłumaczył, że choć spotkał się z Carlosem Carrazana-Ricardo, to nie on go zabił. Oskarżony utrzymywał, że po rozstaniu z kupującym poszedł do domu i tam słyszał strzały. W domu nastolatka znaleziono jednak broń o kalibrze odpowiadającym znalezionym łuskom. Mężczyźnie postawiono już zarzuty morderstwa pierwszego stopnia i nielegalnego posiadania broni.
Jak poinformował serwis carscoops.com, do podobnego zdarzenia doszło kilka tygodni wcześniej. Tam także doszło do strzelaniny po nieudanej transakcji sprzedaży, tym razem jednak nie samochodu a elektrycznej hulajnogi. Ofiarą był nastolatek, który także został postrzelony w głowy. W tym przypadku ofiara cudem przeżyła.