Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Od 1 października 2023 r. kierujących, a ściśle mówiąc, sprawców wypadku drogowego czeka nowe prawo. Za uchylanie się od wykonania wyroku orzeczonego przez sąd na rzecz osoby pokrzywdzonej będzie grozić kara i to niezwykle wysoka. To koniec ich bezkarności.
Kodeks karny zakłada nawet ograniczenie wolności od trzech miesięcy do pięciu lat za uchylanie się od zapłaty zasądzonej nawiązki lub braku wypłaty zadośćuczynienia poszkodowanemu, która powstała wskutek wypadku. Niezwykle ostre prawo ma zdyscyplinować sprawców unikających poniesienia konsekwencji za swoje zachowanie na drodze. A takie sytuacje zdarzają się dość często.
Czym jest nawiązka? To środek karny, polegający na zapłaceniu określonej kwoty poszkodowanemu. Obowiązuje w formie świadczenia pieniężnego wobec osoby, która odniosła obrażenia np. wskutek wypadku drogowego. Dotychczas to sąd decydował o konkretnej kwocie, jaką zapłaci sprawca uszczerbku na zdrowiu drugiej osoby. Maksymalnie wynosi ona 100 tys. zł. Częstą praktyką jest jednak uchylanie się od poniesienia kosztów, niekiedy przez długie lata.
Sprawca wypadku będzie musiał ponieść nie tylko konsekwencje prawne spowodowania takiego zdarzenia na drodze, ale będzie musiał też skutecznie wywiązać się z obowiązku pokrycia szkody na rzecz osoby poszkodowanej. Zasądzona nawiązka może zostać wypłacona z jego kieszeni lub ubezpieczyciela, jeśli będzie się tego domagał skutecznie. W tym celu niezbędna będzie oczywiście ważna polisa OC. To kolejny argument za pilnowaniem terminów ważności dokumentów związanych z pojazdem. Teraz jej brak będzie niósł za sobą jeszcze bardziej poważne konsekwencje.
Za brak ważności ubezpieczenia OC może grozić mandat w wysokości nawet 7200 zł. Ta wartość jest pobierana "z automatu" przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG). Teraz jednak będzie jeszcze drożej. Przytoczmy hipotetyczną sytuację: gdyby w wyniku wypadku poszkodowany pieszy zmarł, a rodzina domagała się maksymalnej kwoty nawiązki, to sprawcę zdarzenia czeka łącznie aż 107 200 zł zapłaty i to z własnej kieszeni. Ta kwota mocno przemawia do rozsądku.