Jak wynika z informacji uzyskanych przez redakcję internetowego portalu stacji BBC, rząd Wielkiej Brytanii rozmyśla nad opcją odłożenia w czasie wprowadzenia zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Zdaniem brytyjskich redaktorów, premier Rishi Sunak już wkrótce wygłosi specjalne przemówienie, w którym to poruszy kwestię złagodzenia planów dotyczących redukcji emisji dwutlenku węgla, w tym także przełożenia z 2030 roku na 2035 rok wprowadzenia zakazu sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi, tak diesla, jak i beznowymi.
Oczywiście, takie zapowiedzi nie oznaczają wcale zmiany rządowego kursu w kwestii ochrony klimatu. Od 2019 roku Brytyjczycy nadal twardo trzymają się planu osiągnięcia do 2050 roku pełnej neutralności w kwestii emisji gazów cieplarnianych. Co więcej, potwierdza to sam rzecznik Brytyjskiego rządu, który wystosował w tej sprawie specjalne oświadczenie.
W dokumencie przekazanym agencji Reuters stwierdził, że rząd Wielkiej Brytanii nadal pozostaje "wierny swoim zobowiązaniom dotyczącym zerowej emisji netto". Dodał także, że Wielka Brytania ograniczyła emisje szybciej niż jakikolwiek inny kraj z grupy G7. Zapewnił także, że proekologiczna transformacja nie wpłynie na pogorszenie się losu Brytyjczyków - "Nasze podejście zawsze będzie pragmatyczne i zapewni, że koszty nie zostaną przeniesione na ciężko pracujące rodziny". Zaznaczył jednak, że nie zamierza odnosić się do pozostałych spekulacji.
W międzyczasie brytyjski rząd nie żałuje grosza na wsparcie dla inwestycji związanych z produkcją elektryków. Nie tak dawno Brytyjczycy udzieli koncernowi BMW dotacji na rozwinięcie fabryk Mini, w których montowane będą elektryczne modele marki. Nie podano co prawda oficjalnej kwoty, jednak mówi się tutaj o sumie ok. 75 mln funtów (ok. 400 mln złotych). Jak stwierdziła minister gospodarki Kemi Badenoch - "Chcemy, aby produkcja samochodów nie tylko pozostała w Wielkiej Brytanii, ale była najlepsza na świecie". Więcej informacji dotyczących motoryzacyjnych rynków znajdziesz na stronie Gazeta.pl