Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Choć Lamborghini Huracan niebawem ustąpi miejsca swojemu następcy, to marka chciała go godnie pożegnać. Tak oto powstała wersja Sterrato. Terenowe superauto zadebiutowało na rynku w listopadzie zeszłego roku i natychmiast wywołało spore zainteresowanie. O ile przerabianie pojazdów do użytku na drogach publicznych na potrzeby jazdy po wertepach nie jest niczym nowym, to jednak decyzja takiej marki, jak Lamborghini, musiała wzbudzać emocje.
Samo słowo "Sterrato" nie znalazło się w nazwie przypadkowo. W języku włoskim oznacza ono żwir lub szutrową drogę. Trzeba jednak przyznać, że to nie jedyne rodzaje nawierzchni, przed jakimi pojazd "nie klęka". Różnice w budowie względem standardowego Huracana? Przede wszystkim zwiększony prześwit podwozia aż o 44 mm, wysoki skok zawieszenia, dodatkowe osłony nadkoli oraz karoserii, a także szutrowe opony osadzone na 19-calowych felgach.
Wyjątkowe Lamborghini napędza silnik 5.2 V10 o mocy 610 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi 560 Nm, zaś przyspieszenie 0-100 km/h wynosi 3,4 s. Prędkość maksymalna to "jedynie" 260 km/h. Cała moc trafia na koła poprzez napęd 4x4.
Lamborghini Huracan Sterrato to model ściśle limitowany. Choć powstanie łącznie 1499 sztuk, to klienci mają do wyboru niezwykle szeroką paletę personalizacji, bo aż 350 lakierów nadwozia i ponad 60 wzorów tapicerki. Z pewnością poczują się wyjątkowi.
Pomimo zwiększonego prześwitu, nadal jego środowiskiem naturalnym pozostają trasy szutrowe. Jednak youtuber Mark McCann postanowił sprawdzić samochód w trudniejszych, terenowych warunkach. Choć już wcześniej miało okazję przekonać się o radości płynącej z jazdy nim po drodze, to teraz poszedł o krok dalej — wybrał jeszcze bardziej wymagającą trasę. Główna atrakcja? Niezwykle stroma skocznia. Jak poradziło sobie z tą przeszkodą? Zobaczmy nagranie:
Kierowcy nie tylko udało się bezpiecznie wylądować, ale stwierdza też bez cienia wątpliwości, że auto jest zdolne do dalszej jazdy. Choć mogłoby się wydawać, że konstruktorzy marki z bykiem w logo nie przewidzieli możliwości dalekich skoków, to mężczyzna odkrył kolejną zaletę Huracana "na sterydach". Szaleństwo w czystej postaci. Źródło: Mark McCann, YouTube.