Pan Andrzej powiedział policjantom, że mierzą prędkość w złym miejscu. Dostał od nich dwa mandaty

Kierowca z Krakowa zwrócił uwagę policjantom z drogówki, że pomiar prędkości w takim miejscu może być zafałszowany. Teraz czeka na rozstrzygnięcie sprawy, bo odmówił przyjęcia mandatów, a potem zaskarżył orzeczenie sądu.

Andrzej z Krakowa wracał do domu z Kazimierzy Wielkiej drogą wojewódzką 776. W pewnym momencie w miejscowości Skorczów spostrzegł policjantów, którzy prowadzili stacjonarny pomiar prędkości. Nie zatrzymali go, ale sam postanowił to zrobić. Zauważył, że patrol używa urządzenia na wzniesieniu i łuku drogi, dlatego postanowił zwrócić funkcjonariuszom uwagę. Zatrzymał się na tym samym parkingu, co oni i... szybko tego pożałował, bo dowiedział się, że popełnił aż dwa wykroczenia. O sprawie pechowego kierowcy pisze "Wyborcza" z Krakowa.

Zobacz wideo Mandaty za prędkość w Polsce. Ile kierowcy zapłacą za jakie przewinienia?

Więcej opisów zdarzeń na polskich drogach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Kierowca, który postanowił pouczyć policjantów, zawodowo zajmuje się pomiarami wielkości elektrycznych, czytał instrukcję radaru ręcznego (najprawdopodobniej chodzi o laserowy miernik prędkości LTI 20/20 TruCAM powszechnie używany przez polską policję) i na tej podstawie uznał, że miejsce, które wybrali policjanci, nie jest zalecane do prowadzenia pomiarów. Kiedy ich zobaczył, od razu zorientował się, że pomiar przeprowadzany na wzgórzu i zakręcie może być obarczony dużym błędem. Postanowił o tym niezwłocznie poinformować patrol.

Pan Andrzej pouczył policjantów z drogówki, a oni zrwanżowali się dwoma mandatami

Policjanci nie byli zadowoleni. W zamian za informację o niewłaściwej metodzie pomiaru prędkości zrewanżowali się panu Andrzejowi wręczeniem mandatów za dwa wykroczenia. Poinformowali go, że przyszedł do nich nie chodnikiem, a skrajem drogi i to po niewłaściwej stronie. Łączna kwota grzywny wyniosła zaledwie 100 zł, ale taka reakcja policjantów bardzo rozczarowała kierowcę, który odmówił przyjęcia mandatu. Potem udał się do komisariatu w Kazimierzy Wielkiej złożyć komendantowi skargę na ich zachowanie.

Na miejscu opowiedział, że policjanci próbowali się zemścić na nim, za uwagi, które im przekazał. Zarzucił patrolowi drogówki brak podania przyczyn wylegitymowania go, wymyślenie zarzutów na siłę i straszenie drogą sądową. Jednak komendant uznał, że jego zarzutów nie da się rozpatrzyć w ramach postępowania skargowego. Pan Andrzej nie ustąpił i wobec tego zawiadomił prokuraturę o możliwości przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy. Prokurator też odmówił wszczęcia śledztwa, bo dowiedział się, że miejsce przeprowadzania pomiaru wyznaczyła patrolowi Komenda Wojewódzka i policjanci nie mieli specjalnego wyboru. Poza tym uznał, że policjanci mieli prawo ukarać go mandatami za popełnione wykroczenia.

Batalia sądowa trwa. Potencjalna kara dla kierowcy wzrosła

Wyrok w tej sprawie zgodnie z procedurą zapadł w trybie nakazowym bez udziału ukaranego. Teraz pan Andrzej ma zapłacić 200 zł grzywny i 80 zł kosztów sądowych, ale nie chce tego zrobić. Kierowca zaskarżył orzeczenie, bo uważa, że godzi w powszechne poczucie sprawiedliwości. Sądzi, że policjanci z drogówki nie tylko prowadzili pomiar prędkości w niewłaściwy sposób, ale dodatkowo nadużyli swojej władzy.

Na koniec warto przytoczyć odpowiedź przedstawiciela komendy w Kazimierzy Wielkiej na zapytanie dziennikarza "Wyborczej", czy funkcjonariusz policji powinien tak zareagować na zwrócenie mu uwagi przez obywatela. Tomasz Darmoń z zespołu prasowego usprawiedliwił działanie policjantów w następujący sposób:

Każdy funkcjonariusz policji zobligowany jest do reagowania na wszystkie czyny prawem zabronione. Będący na miejscu policjant kwalifikuje popełnione w tym przypadku wykroczenia i w czasie podjętej interwencji podejmuje decyzję o zakończeniu czynności, które mogą stanowić: nałożenie mandatu karnego, skierowanie wniosku o ukaranie do sądu lub – po zaistnieniu odpowiednich przesłanek – zastosowanie środków oddziaływania wychowawczego (pouczenie). Kwestię nakładania kary grzywny w drodze mandatu karnego, jak również sposób postępowania w przypadku odmowy przyjęcia mandatu regulują przepisy Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenie (art. 97 i art. 99)
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.