Do tragedii doszło w ten weekend w Gościszewie w województwie pomorskim. Policja podaje, że czerwony samochód wbił się w drzewo. Na jego pokładzie jechały trzy młode osoby. Wszystkie trzy zginęły, co po okropnych zdjęciach, jakie udostępniła komenda powiatowa policji w Sztumie nie dziwi. Trudno w ogóle rozpoznać, jakim autem jechali. Więcej wiadomości z polskich dróg znajdziesz na stronie głównej gazeta.pl.
Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że 16-letni kierowca, jadąc z Węgier do miejscowości Gościszewo, stracił panowanie nad autem, bo prawdopodobnie nie dostosował prędkości do warunków na drodze, zjechał na pobocze i uderzył w drzewo
- tak całą sytuacją skomentowała asp. sztab. Karolina Kosmowska, rzeczniczka policji w Sztumie w rozmowie z "Faktem". To wstępne ustalenia. Sprawą zajęła się już policja oraz prokuratura. Sądząc po zdjęciach prędkość musiała być naprawdę duża, ponieważ z mini niewiele zostało. Ratownicy, którzy przybyli na miejsce byli dosłownie przerażeni. Policja podaje, że za kierownicą siedział 16-latek. Nastolatek zginął na miejscu. Tak samo jak dwójka jego znajomych. Dwóch 22-latków również nie przeżyło wypadku.
Policja nagłaśnia takie wypadki, żeby przypomnieć kierowcom, jak niebezpieczna jest nadmierna prędkość. To wciąż jedna z najczęstszych przyczyn groźnych oraz śmiertelnych wypadków. Polscy kierowcy wciąż przesadzają z wciskaniem gazu, czego dowód mieliśmy w ten weekend nie tylko w Gościszewie.
W nocy z piątku na sobotę (14-15 lipca) w Krakowie doszło do tragicznego wypadku przy moście Dębnickim. Kierujący sportowym Renault Megane R.S. stracił panowanie nad samochodem, wypadł z jezdni i uderzył w mur zlokalizowany przy schodach prowadzących nad Wisłę. Czterech młodych mężczyzn zginęło na miejscu. W ten tekst wkleiliśmy odnośnik do artykułu, w którym o zdarzeniu z Krakowa przeczytacie więcej.