Skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. Dla jednego kierunku jazdy nadawany jest sygnał zielony na sygnalizatorze S-1. Za nim kierujący wykonuje manewr zawracania. W tym samym kierunku wjeżdża jednak pojazd z kierunku poprzecznego. Bo choć w jego przypadku świeci się światło czerwone, przy sygnalizatorze S-2 pojawia się zielona strzałka. Kto w takim przypadku pojedzie jako pierwszy?
Odruchem w takiej sytuacji jest zastosowanie zasady prawej dłoni. W efekcie pierwszeństwo uzyskałby ten, kto skręca w prawo za zieloną strzałką. Pójście w kierunku takiego mechanizmu stanowi jednak poważny błąd. Bo tu rozstrzygnięcie pierwszeństwa nie opiera się na generalnych zasadach ruchu. Tu wyznacznikiem nie będzie bowiem punkt spotkania dwóch pojazdów, a raczej punkt, z którego ruszają i wynikające z niego obowiązki.
Kierowca, który startuje sprzed sygnalizatora S-1, na którym świeci się zielone światło i który chce wykonać manewr zawracania, musi dochować tak naprawdę jednego obowiązku. Powinien upewnić się, że jego wjazd na jezdnię przeznaczoną dla przeciwnego kierunku jazdy, nie spowoduje zagrożenia. Musi ustąpić pierwszeństwa uczestnikom ruchu poruszającym się na wprost. Tyle tylko go interesuje. Wyraźnie mówi o tym par. 95 ust. 4 rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
Zdecydowanie dłuższą listę obowiązków ma kierowca, który startuje zza zielonej strzałki. W takim przypadku najpierw musi zatrzymać pojazd przed sygnalizatorem lub linią zatrzymania, a następnie upewnić się, że na przejście nie wchodzi pieszy lub na przejazd nie wjeżdża rowerzysta. Na tym jednak nie koniec. Nie może również utrudnić ruchu innym uczestnikom, którzy w danej sytuacji mają zielone światło. To oznacza, że nie może utrudnić ruchu również tym pojazdom, które wykonują manewr zawracania. Tak stwierdza par. 96 ust. 1 i 3 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
W skrócie, w sytuacji założonej na potrzeby tego tekstu, pierwszeństwo będzie miał pojazd zawracający. I to pomimo faktu, że podczas wjeżdżania na przeciwległą cześć jezdni będzie miał pojazd skręcający w prawo po prawej. To nie ma żadnego znaczenia. W sytuacji, w której skręcający w prawo nie będzie o tym pamiętał i dojdzie do kolizji drogowej, powinien liczyć się z winą za zdarzenie, ale i surowym mandatem. Kierujący, który wymusi pierwszeństwo, dostanie 1000 zł grzywny za stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa i 100 zł za zieloną strzałkę. Poza tym do jego konta dopisanych zostanie aż 16 punktów karnych.