Materiał zacznę od pewnej opowiastki. Pamiętam, jak kiedyś byłem służbowo w Szwecji. Podczas odprawy przed jazdami, instruktorzy przestrzegali nas przed jednym błędem. Gdy w Szwecji jest ograniczenie prędkości do 50 km/h, to obowiązuje do 50, a nie 51 km/h. Już za 1 km/h za dużo można dostać mandat. "Dziwny kraj" pomyślałem sobie wtedy. Tyle że równie dziwnym krajem jest także Polska. Przynajmniej teoretycznie.
Czy w Polsce można dostać mandat za przekroczenie prędkości o 1 km/h? Żeby móc odpowiedzieć na tak zadane pytanie, należy zajrzeć do dwóch aktów. Pierwszym jest art. 92a par. 1 ustawy Kodeks wykroczeń. Ten stwierdza wyraźnie, że "kto, prowadząc pojazd, nie stosuje się do ograniczenia prędkości określonego ustawą lub znakiem drogowym, podlega karze grzywny". Przepis mówi o niestosowaniu się do ograniczeń prędkości i nie daje wymogów dodatkowych. Jazda o 1 km/h też jest przykładem takiego właśnie czynu.
Drugim z kluczowym aktów jest taryfikator mandatów. Ten przewiduje 50 zł grzywny i 1 punkt karny za przekroczenie dopuszczalnej prędkości do 10 km/h. W skrócie za jazdę z szybkością 51 km/h na pięćdziesiątce również obowiązuje taki właśnie mandat.
Wniosek może być jeden. Tak, w Polsce można dostać mandat za przekroczenie prędkości o 1 km/h. Przynajmniej teoretycznie. Bo w praktyce jeszcze nigdy nie słyszałem o takiej grzywnie. Powiem więcej, słyszałem o marginesie tolerancji stosowanym przez policjantów. Ci na ogół nie zatrzymują do kontroli pojazdów, w przypadku których "suszarka" nie wykazała przekroczenia dozwolonej prędkości o więcej niż 20 czy 30 km/h. Nie chcą wykonywać szeregu papierologii dla mandatów opiewających na 50, 100 czy 200 zł. Nie opłaca im się to. Wolą złapać drogową "grubą rybę", która wpłaci do budżetu państwa co najmniej czterocyfrową sumę.
Sprawa mimo wszystko jest bardziej skomplikowana. Bo praktyka, praktyką, ale stan prawny również niektórym przeszkadza. I osobą taką jest np. Rzecznik Praw Obywatelskich. Napisał ostatnio pismo do MSWiA z prośbą o reakcję na fakt, że za przekroczenie dozwolonej prędkości już o 1 km/h można dostać mandat. Nie chodziło mu jednak o to, aby wybronić kierowców łamiących przepisy. Argumentował swój wniosek błędem pomiarowym urządzeń kontrolujących szybkość. Te według norm badania ich zgodności z przepisami, mogą się mylić o plus lub minus 3 km/h.
To oznacza, że gdyby suszarka wykazała normalny błąd pomiarowy, kierowca mógłby dostać mandat za prędkość 51 km/h na pięćdziesiątce, choć w rzeczywistości jechałby tylko 48 km/h.
MSWiA nie dostrzega jednak problemu i reagować zmianami przepisów nie ma zamiaru. I być może robi to nawet całkiem słusznie. Bo "suszarka" może się pomylić zarówno na niekorzyść, jak i korzyść kierującego. Może się bowiem okazać, że gdy ten jedzie 53 km/h, ta pokaże wynik wynoszący tylko 50 km/h.