Dlaczego Polacy nie potrafią jeździć w tunelach? To bardzo proste

Co robią polscy kierowcy w nowo otwartym tunelu prowadzącym pod rzeką Świną? Cofają, zawracają, zatrzymują się i wysiadają. Wykonali już każdą głupotę, która może przyjść do głowy. Dlaczego tak robią? Odpowiedź jest oczywista: bo nie potrafią jeździć.

Odpowiedź na nurtujące wszystkich pytanie — dlaczego polscy kierowcy gubią się w tunelach? — jest banalnie prosta: bo nie potrafią jeździć w nowych warunkach i nie radzą sobie w skomplikowanych sytuacjach. Kiedy wkraczają na nieznany teren, natychmiast się stresują, popełniają błędy i robią niesamowite głupoty. W dodatku mają przepisy za nic. Z zachowaniem pieszych i rowerzystów niestety nie jest wiele lepiej.

Zobacz wideo Przejechaliśmy nowo otwartym tunelem pod Świną, łączącym brzegi Świnoujścia

Więcej wiadomości na temat polskich dróg znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Tunel w Świnoujściu pokonał niektórych już kilka godzin po otwarciu

Takie perypetie powtarzają się przy okazji każdego otwarcia fragmentu polskiej drogi prowadzącego pod ziemią. Podobnie było po uruchomieniu części Południowej Obwodnicy Warszawy prowadzącej pod Ursynowem w 2021 r. i tak samo jest teraz w Świnoujściu. Łączący wyspy Uznam i Wolin tunel pod rzeką Świną ma 1780 m długości. Jego przekop został sfinansowany w 85 proc. z funduszy unijnych, a uroczyste otwarcie nastąpiło 30 czerwca 2023 r.

Już kilka godzin później ZDM Świnoujście administrujący tunelem opublikował wideo z wyborem najlepszych wyczynów polskich kierowców z pierwszych kilku godzin jazdy. Byłyby nawet zabawne, gdyby nie fakt, że takie zachowania są niebezpieczne. Dlatego to śmiech z włosami zjeżonymi na głowie. Dlaczego tak się dzieje? Bo tunele są papierkiem lakmusowym umiejętności polskich kierowców. To znaczy, że w innych warunkach za kierownicą nie radzimy sobie znacząco lepiej.

Tunele tak dobitnie pokazują braki umiejętności Polaków za kierownicą, bo mamy ich w kraju stosunkowo mało i ten element infrastruktury drogowej jest słabo rozpoznany przez krajowych podróżników. Są państwa, w których jazda tunelami to codzienność. Tak jest np. w Skandynawii (znaczna część obwodnicy Oslo prowadzi pod ziemią), we francusko-włoskim rejonie Alp Nadmorskich albo w "prawdziwych" Alpach.

Tunele grozy są prawdziwą zmorą polskich kierowców. To się nieprędko zmieni

Tunele są groźne, jest w nich ciasno i ciemno, a jeśli dodatkowo są nowe, można się w nich łatwo zgubić. A polscy kierowcy nie lubią nowych wyzwań, bo niechętnie się uczą. W dodatku nikt nam tego nie ułatwia. Dlatego w ostatnich dekadach liczba dróg oraz aut poruszających się po tych drogach wzrosła znacznie szybciej, niż nasze umiejętności.

Ktoś kiedyś mi powiedział, że każdą samochodową jazdę planuje tak, aby po drodze skręcać wyłącznie w prawo, bo to najłatwiejsze. Z jednej strony to ma sens, bo tzw. lewoskręt jest najniebezpieczniejszym miejskim manewrem i często zabiera dużo czasu, bo wcześniej trzeba ustąpić prawie wszystkim pierwszeństwa. Z drugiej taka fobia idealnie ilustruje naszą niechęć do wykonywania nowych i co bardziej skomplikowanych czynności za kierownicą.

Również z powodu rzadkości tuneli otwarcie każdego z nich skupia uwagę mediów, zarówno tych oficjalnych, jak i społecznościowych, tworzonych przez samych czytelników. Z tego powodu siłą rzeczy częściej zwracamy uwagę błędy, które kierowcy popełniają tam, niż w innych miejscach. Poza tym w tunelach ze względów bezpieczeństwa zawsze jest dużo kamer drogowego monitoringu.

Nie potrafimy jeździć w tunelach. Myślicie, że w innych miejscach jest lepiej?

To nie znaczy, że w miejscach, gdzie nie kieruje się nasz wzrok, jest o wiele lepiej. Stereotypowy polski kierowca nie przestrzega przepisów, zasad bezpieczeństwa, reguł zdrowego rozsądku, wzajemnego szacunku i współżycia społecznego. Potrafi nieoczekiwanie wykonać niebezpieczny i nieuzasadniony niczym manewr bez zastanowienia, bo ma na to ochotę. Potrafi się wściec, że ktoś go wyprzedził, mimo że zrobił to zgodnie z przepisami albo że ktoś inny blokuje lewy pas ruchu, kiedy on chce je łamać.

Zaskoczy go, że pieszy ma czelność przechodzić po zebrze lub gdy ktoś zwróci mu uwagę na to, że popełnił błąd. Typowy polski kierowca nigdy się do błędu nie przyzna, jakby to była kwestia honoru. Zamiast tego zareaguje agresją. Za to sam uwielbia pouczać innych i okazywać swoją wyższość za kierownicą. Niestety w tym stereotypie jest dużo prawdy, a wy chcecie, żeby tacy kierowcy radzili sobie pod ziemią?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.