W roku 2022 kierowcy zgłosili jednostkom policji w całym kraju nieco ponad 362 tys. kolizji drogowych. Zdarzeń takich mogło być oczywiście zdecydowanie więcej. Szczególnie że gdy kierujący dogadają się co do winy za zdarzenie, mogą odstąpić od wzywania na miejsce stróżów prawa. I coraz chętniej korzystają z tej możliwości. Powodem są głównie... astronomiczne mandaty.
Pisząc o tym, że kierowcy coraz chętniej nie zgłaszają kolizji na policję, wcale mocno nie konfabuluję. Pokazują to także statystyki. Zdaniem komendy głównej ilość tego typu zdarzeń "obsłużonych" przez funkcjonariuszy spadła w roku 2022 w stosunku do roku 2021 o ponad 60 tys. Dla przypomnienia dodamy tylko, że właśnie w roku 2022 zaczął obowiązywać nowy taryfikator mandatów. Przed jego wprowadzeniem sprawca kolizji dostawał 500 zł grzywny. Po jego wejściu w życie kara wzrosła dwukrotnie i to też w najbardziej optymistycznym wariancie.
Spowodowanie kolizji jest traktowane przez kodeks wykroczeń jako stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. I to bez względu na fakt czy zdarzenie będzie miało charakter poważny, czy będzie polegać wyłącznie np. na parkingowej obcierce. W tym przypadku taryfikator mandatów przewiduje karę wynoszącą już 1000 zł. 1000 zł na dobry początek. Bo kwotę należy zwiększyć o wartość grzywny przypisaną do naruszenia stanowiącego znamię zagrożenia.
Dla przykładu kierowca, który przekroczy linię podwójną ciągła i w efekcie urwie lusterko w innym pojeździe, dostanie 1000 zł mandatu za stworzenie zagrożenia, powiększone o kwotę 200 zł dopisaną do niezastosowania się do znaku P-4. W efekcie może liczyć na co najmniej 1200 zł grzywny.
W powyższym akapicie pojawiły się słowa "co najmniej". I nie pojawiły się bez przyczyny. Bo podstawą wymierzenia kary w tym przypadku staje się art. 86 par. 1 ustawy Kodeks wykroczeń. Ten lakonicznie wspomina o karze grzywny. To oznacza, że 1200 zł w powyższym przypadku to kara minimum. Maksymalnie policjant może wypisać na bloczku mandatowym nawet 5000 zł.
Suma mandatu już jest astronomiczna. A przecież nie należy zapominać o tym, że obligatoryjne są też punkty karne. Za samo stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego kierowca dostanie ich 10. Tu zasada działania jednak dokładnie tak samo jak poprzednio. Punkty są sumowane. We wcześniej przytoczonym przypadku dotyczącym niezastosowania się do linii P-4, kierowca dostanie zatem aż 15 punktów karnych.
Tylko że kolizja czasami wynika z mniej błahych powodów. Gdy powodując ją, kierowca złamie zakaz wyprzedzania, dostanie już w sumie 20 punktów karnych. Czy taki wynik jest możliwy? Funkcjonuje przecież art. 98 ust. 3 ustawy o kierujących pojazdami. Ten mówi o maksymalnym limicie na poziomie 15 punktów. Policjanci go jednak często obchodzą. Nie wystawiają jednego, a kilka mandatów karnych. W efekcie w pełni możliwe jest ukaranie kierowcy nie tylko 20., ale i 30. czy 40. punktami. Taka ilość oznacza utratę uprawnień i konieczność odbycia egzaminu sprawdzającego.