Historie ze świata motosportu przytaczamy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Po dwóch dekadach spędzonych na torach F1, Kimi Raikkonen oficjalnie przeszedł na emeryturę pod koniec sezonu w roku 2021. Od tego momentu minęły prawie dwa lata. Długie dwa lata, warto dodać. Fina niezwykle brakuje w królowej sportów motorowych. Bo choć nie był bożyszczem tłumów dziennikarskich, a do tego miał raczej introwertyczny charakter, bez wątpienia zasługuje na miano barwnej postaci. A do tego to do niego należał jeden z bardziej rozpoznawalnych przydomków w F1. Był nazywany icemanem.
Raikkonena kochali fani Formuły 1. W końcu mówimy o człowieku, który ma na swoim koncie blisko 350 startów, 46 najszybszych okrążeń, 103 podia i mistrzostwo świata F1. Tak, był raczej wycofany. Nie przepadał za blaskiem fleszy i raczej niechętnie udzielał wywiadów. Gdy jednak już miał okazję powiedzieć coś do kamery, zazwyczaj jego słowa były cięte jak brzytwa. Internet nie tyle zapalał się nimi, co raczej śmiał do rozpuku. I przykładów nie brakuje.
Na pytanie o to, co sądzi o opinii kolegów z F1 o swoim fachu za kierownicą, powiedział w czasie jednego z wywiadów: "Nie interesuje mnie to, co myślą o mnie ludzie. Nie jestem Michaelem Schumacherem" Potrafił też powiedzieć, że "Coulthard może mówić co chce, nie interesuje mnie to" i "Mam w dupie, co mówi Trulli". Skupiał się na swojej pracy, a czerpanie z niej przyjemności było najważniejsze. Inne rzeczy schodziły na drugi plan, a wręcz momentami go drażniły. Nic tak jednak nie prowokowało Kimiego do ciętych wypowiedzi, jak średnio wprawne pytania dziennikarzy.
Jeden z dziennikarzy zapytał Kimiego o najbardziej ekscytujący moment weekendu wyścigowego. Bez namysłu odpowiedział, że jest nim start wyścigu. A najnudniejszy – kontynuował redaktor? "Najnudniejszy jest teraz" – odpowiedział Fin. I takich wrzutek było więcej.
Kimi Raikkonen bez wątpienia był mistrzem. Miał potworny talent za kierownicą. Czy w F1 jest niezastąpiony? Trudno powiedzieć. W końcu jak mówi mądre powiedzenie, cmentarz jest pełen ludzi niezastąpionych. Jedno jest jednak pewne. Fani sportów motorowych mogą tęsknić za jego ciętymi tekstami. Te potrafiły rozbawić błyskotliwością i prostotą. Dziennikarze z kolei pewnie za nimi nie tęsknią. Bo wyciąganie informacji od Kimiego przypominało trochę grę w pomidora. Chociaż może i nie. Bo w pomidorze zadający pytania raczej nigdy nie naraża się na śmieszność. A tu już tak.