Przy oglądaniu statystyk z polskich dróg dawno nie było powodów do zadowolenia. Zawsze lądowaliśmy na samym końcu unijnych zestawień, zaznaczeni na czarno lub czerwono z przerażającymi liczbami. Zeszły rok jednak dał powody do optymizmu. W 2022 roku na polskich drogach zginęły w wypadkach 1883 osoby. Po raz pierwszy w historii liczba ofiar śmiertelnych nie przekroczyła dwóch W ostatnich dwóch latach statystyki były znacznie gorsze. W 2021 i 2020 roku na drogach zginęło kolejno o 362 i 608 więcej ofiar. Mamy nadzieję, że uda się kontynuować ten trend i w 2023 r. obniżyć i tak wysoką liczbę ofiar. Idziemy w dobrym kierunku. O bezpieczeństwie na drogach piszemy codziennie na stronie głównej gazeta.pl.
Nadmierna prędkość to jedna z trzech głównych przyczyn wypadków ze skutkiem śmiertelnym w Polsce. Nie mogą więc dziwić kolejne fotoradary, odcinkowe pomiary prędkości, grupy Speed, nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorami i klasyczne kontrole prędkości. Policja ma coraz więcej sposobów na wyłapywanie kierowców. Skuteczność grup Speed to najlepszy przykład, że nowa broń działa. Zwłaszcza, że nowe mandaty są naprawdę odczuwalne. Tu przykład tych za prędkość. Zwróćcie uwagę na punkty:
Większa liczba kontroli, także tych niespodziewanych, sprawia, że kierowcy muszą się mieć na baczności. W 2023 r. żyjemy już w rzeczywistości z nowym taryfikatorami mandatów oraz punktów karnych. Kary są dotkliwe. Kierowców przerażają zwłaszcza punkty karne. Bardzo łatwo zbliżyć się do limitu i stracić prawo jazdy. Jakie jeszcze policja ma skuteczne sposoby?
Eksperci od bezpieczeństwa w ruchu drogowym często mówią o tzw. efekcie kangura. To sytuacja, kiedy kierowca na widok fotoradaru lub kontroli policyjnej nagle zwalniają. Punkt pomiaru przejeżdżają z bardzo niską prędkością (często poniżej limitu), a tuż później wciskają gaz w podłogę i odjeżdżają, łamiąc przepisy. Może dlatego policjanci mogą teraz suszyć z miejsc, gdzie nie są widoczni z kilometra, a sieć fotoradarów uzupełniają odcinkowe pomiary prędkości.
Policja ma sprytny trik podczas kontroli. - Kaskadowy pomiar prędkości polega na prowadzeniu kontroli na tej samej drodze, w tym samym czasie, ale w różnych miejscach przez patrole ustawione kolejno po sobie na często niezbyt długim odcinku drogi - wyjaśniała kiedyś policja. To sposób na kierowców, którzy widząc policjantów zwalniają do dozwolonej na danej drodze prędkości, a po minięciu radiowozu od razu przyspieszają. Kaskadowy pomiar prędkości sprawia, że taka osoba jest łapana na kolejnej, rozstawionej kawałek dalej kontroli. Działa nawet na kierowców, którzy korzystają z aplikacji ostrzegających o kontroli.
Jeszcze skuteczniejszy jest odcinkowy pomiar prędkości, który w sposób wzorowy dyscyplinuje kierowców. Jak działa? Pierwsze urządzenie rejestruje wjazd kierowcy na dany odcinek, a drugie - kiedy z niego zjechał. System wylicza średnią prędkość na badanym fragmencie drogi. Jeśli średnia jest wyższa od ograniczenia prędkości, to kierowca zostanie ukarany mandatem. Proste i skuteczne. Nawet, jeśli na chwilę kierowca przyspieszy i złamie ograniczenia, to dosłownie za chwilę musi zwolnić poniżej limitu. Po co więc łamać przepisy? To się nie opłaca, skoro średnia i tak musi być taka jak ograniczenie.
Nielegalne wyprzedzanie tuż przy przejściu, wymuszanie pierwszeństwa, narażanie pieszych na niebezpieczeństwo, ignorowanie przejazdów dla rowerów, szalona jazda, ignorowanie przepisów dot. zielonej strzałki - kiedyś wyłapywanie wykroczeń w obrębie przejść dla pieszych było dla policji trudne. Piraci drogowi rozglądali się, a nie widząc policjantów decydowali na swoje manewry.
Teraz nie mogą mieć pewności, że skoro policjanta nie ma, to nie są obserwowani. Polska policja to liderzy w używaniu dronów. Używa ich w wielu miejscach, nie tylko na skrzyżowaniach, ale także na krajówkach, w punktach gdzie dochodzi np. do niebezpiecznych wyprzedzań. - Bezzałogowy statek powietrzny staje się narzędziem coraz częściej wykorzystywanym w pracy policjantów dzięki swojej mobilności oraz wszechstronności zastosowania, a to wszystko, aby jeszcze skuteczniej dbać o bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu - komentowała kiedyś policja.
Jak to działa? Weźmy za przykład przejścia dla pieszych. Policjant-operator staje niewidoczny dla kierowców w pobliżu przejścia, a dron nad nim krąży i wyłapuje wykroczenia. Nagrywa wszystko z góry i przekazuje obraz na żywo patrolowi, który znajduje się dalej. To właśnie ci policjanci zatrzymują niczego niespodziewającego się kierowcę, od razu pokazują mu nagranie i wystawiają mandat. Drony wyłapują nie tylko kierowców, ale także rowerzystów.