Legenda miejska głosi, że na szybie samochodowej jest jeden punkt, który wystarczy nacisnąć, aby szkło rozpadło się w drobny mak. Czasami nie ma jednak czasu na poszukiwanie filmu instruktażowego w sieci. Czasami trzeba po prostu działać. Dotyczy to np. sytuacji, w której pies siedzi w rozgrzanym na słońcu samochodzie. We wnętrzu może być nawet 70 stopni Celsjusza. Tu nie minuty, a sekundy mogą decydować o jego życiu.
No dobrze, ale co zrobić? Na takie scenariusze przygotowany jest na szczęście rynek gadżetów. Kierowca może bowiem wcześniej zaopatrzyć się w specjalny brelok z przecinakiem do pasów i młotkiem do tłuczenia szyb. Choć słowo młotkiem jest mało miarodajne. To tak naprawdę plastikowa obudowa zakończona metalowym czubkiem. Już lekkie uderzenie nim o szybę sprawia, że ta rozpada się w drobny mak. Identyczne są montowane np. w autobusach przy wyjściach awaryjnych.
Taki brelok powinien być dostępny w każdym sklepie motoryzacyjnym. Kosztuje kilka do kilkunastu złotych i można go przyczepić np. do kluczy od domu.
Oczywiście sytuacja z psem uwięzionym w rozgrzanym aucie jest mocno dramatyczna. Mogą się jednak zdarzyć i scenariusze mniej dramatyczne. Dobry przykład dotyczy np. zatrzaśniętych kluczyków w obcym mieście. W takim przypadku możecie nie mieć kontaktu np. do ślusarza, który bez tłuczenia szyby otworzy drzwi.
Zasada użycia młotka jest prosta. Wystarczy nim delikatnie uderzyć w szybę. Do tego kierowca powinien się jednak przygotować. Musi owinąć rękę np. szmatką lub fragmentem ubrania. Tak, żeby odłamki szkła nie poraniły mu dłoni. Którą szybę wybić? Ponoć najtańsza do ponownego wstawienia jest przednia po stronie kierowcy. Będzie kosztować często jakieś 200 do 300 zł. Lepiej nie tłuc przedniej, tylnej, tzw. trójkącików w drzwiach czy jeszcze lepiej szyberdachu. W tym przypadku koszty ponownego wstawienia będą bowiem kilkukrotnie wyższe.
Na koniec jeszcze jedna instrukcja. Bo taki brelok ma też przecinak do pasów. Jak to działa? W zagłębienie z ostrzem należy włożyć pas i dość dynamicznie przeciągnąć po nim ostrzem. Zadanie może nie być jednak wcale proste. Pasy wykonuje się z grubego, plecionego materiału z włókien polimerowych, który dodatkowo mocno naprężają się po zadziałaniu napinacza. Umiejętność ta może się przydać w czasie konieczności wydobycia nieprzytomnego pasażera z pojazdu po wypadku.