Świat stoi przed dziejową zmianą. Od lat jasne jest bowiem to, że odejście od napędu spalinowego stanowi tylko kwestię czasu. A może właśnie nie? Bo inżynierowie mają nowy pomysł. Zamiast uśmiercać benzyniaki i oferować w ich miejsce jednostki elektryczne, postanowili poszukać ekologicznego paliwa. Nowy pomysł przychodzi właśnie ze Stanów Zjednoczonych, o czym donosi serwis Interia.
Stowarzyszenie Producentów Mleka z Michigan (MMPA) i kanadyjski producent alkoholu – Dairy Distiller, postanowili wykorzystać permeatem mleka. To substancja, która zawiera laktozę, a którą uzyskuje się poprzez ultrafiltrację mleka. Z punktu widzenia przemysłu rolniczego, nie przedstawia ona większej wartości. To produkt uboczny produkcji koncentratu białek, który używa się głównie do produkcji paszy. W przemyśle petrochemicznym i po połączeniu z drożdżami może jednak stać się podstawą do produkcji alkoholu etylowego, czyli po prostu etanolu. Z tego do tej pory tworzono trunki. Teraz stanie się dodatkiem do biopaliw.
Pomysł wydaje się kosmiczny? Być może i tak. Tyle że właśnie nabiera realnych kształtów. Dairy Distiller rozpoczyna budowę fabryki, w której etanolowy dodatek do paliwa miałby powstawać. Ta pochłonie 41 milionów dolarów, co nie stanowi kwoty zaporowej czy nawet wygórowanej. Zakład powinien rozpocząć pracę w roku 2025. Jego moce produkcyjne powinny sięgnąć jakiś 8 mln litrów etanolu rocznie.
Ekologiczny dodatek tworzony z mleka może stanowić alternatywę. Nadal nie kasuje jednak dwóch niekorzystnych czynników. Po pierwsze konieczności używania ropy naftowej, a właściwie to substancji powstałych w wyniku jej przetworzenia. Po drugie nie wyklucza procesu spalania realizowanego wewnątrz jednostki napędowej. Skutek? Podobną technologię mamy dostępną już dziś. Są nią paliwa E10, które zawierają 10-procentową domieszkę bioetanolu. Ten w Polsce powstaje w wyniku procesu fermentacji zbóż, buraków czy trzciny cukrowej.
Bardziej realną alternatywą dla paliw kopalnych z domieszką składników organicznych, wydają się zatem paliwa syntetyczne. Prace nad nimi od lat prowadzi m.in. Grupa Volkswagena. Czym jednak tak właściwie są? To substancje uzyskiwane na drodze procesów chemicznych. Bardzo często opierają się one na konwersji tlenków węgla (w tym CO2) na węglowodory ciekłe. Te mogłyby służyć do zasilania jednostek napędowych. Byłyby tankowane na standardowych stacjach i przetrzymywane w standardowych zbiornikach w autach. A do tego na drodze ich procesu produkcyjnego, inżynierowie są w stanie przewidzieć i tym samym obniżyć, emisję szkodliwych związków już na etapie procesu spalania.
Alternatywa w postaci paliw syntetycznych jest o tyle realna, że w ostatnio ogłoszonym zakazie sprzedaży samochodów o napędzie spalinowym w UE, który ma obowiązywać od 2035 roku, pojawił się wyjątek. Ten dotyczy właśnie jednostek zasilanych paliwami syntetycznymi.