Przejazdy kolejowe to miejsca szczególnie niebezpieczne dla kierujących. Przejazd przez nie przypomina trochę pracę sapera. Wystarczy, że kierowca pomyli się raz, a może nie dostać kolejnej szansy... W końcu błąd ma szansę zakończyć się uderzeniem w bok auta szynowego kolosa. I słowo kolos nie jest użyte na wyrost. Szynobus waży często 90 ton, pociąg towarowy nawet 4000 ton, a sama lokomotywa oznacza 249 ton. Masa ta okazuje się groźna nawet wtedy, gdy jest rozpędzona do 30 km/h.
Uderzenie pociągu w bok samochodu osobowego na ogół oznacza dosłownie sprasowanie pojazdu. Kierowca i pasażerowie nie mają dużych szans na przeżycie.
Skala zagrożenia sprawiła, że rządzący nowelizując taryfikator mandatów, zdecydowali się podwyższyć kary za wykroczenia na przejazdach kolejowych. W sytuacji, w której:
Za powyższe wykroczenia grozi 2000 zł i aż 15 punktów karnych. Kara nie jest surowa. Ona jest drakońska. Inna jednak nie może być. Mówimy bowiem o zagrożeniu dla kierowcy i jego pasażerów, a także maszynisty i osób podróżujących pociągiem. Z tego właśnie powodu głównie bezpieczeństwo powinno się stać motywacją do przepisowych zachowań na przejazdach.
Oczywiście nie może być tak, że będziemy mówić o obowiązku przepisowego zachowania na przejazdach kolejowych, ale nie przypomnimy głównych zasad. Kierujący powinien:
Załóżmy, że kierowca zagapił się, przeoczył powyższe zasady i utknął samochodem między opuszczonymi rogatkami. Co wtedy? Nie należy ustawiać auta blisko rogatek z nadzieją, że pociągowi uda się przejechać bez zarysowania pojazdu. Bez zawahania się najlepiej staranować rogatki. Koszt jej naprawy to kilkaset złotych. Uratowane życie natomiast jest bezcenne! To raz. Dwa kierowca w takiej sytuacji nie ma dużo czasu na reakcję. Rogatki są bowiem zamykanie na minutę do maksymalnie dwóch przed pojawieniem się pociągu. Tyle kierujący i pojazd mają na ucieczkę z potrzasku.