Co zrobić, jeśli minął termin badania technicznego auta? Czy można jechać do stacji kontroli pojazdów?

Badanie techniczne jest jednym z warunków dopuszczenia pojazdu do ruchu. Czy po minięciu jego ważności, można pojechać autem na kolejny przegląd na kołach? Teoretycznie nie. Tyle że w praktyce kierowcy nie zawsze stosują się do przepisów.

Praktyczne porady związane z przepisami publikujemy również w serwisie Gazeta.pl.

Natłok pracy, szybkie i intensywne życie, seria problemów. To powody, dla których kierowca może zapomnieć o terminie badania technicznego. Co zrobić w sytuacji, w której prowadzący zorientuje się, że ważność przeglądu wyszła? Lepiej nie bawić się w doktora Richarda Kimble ze Ściganego. Przed przepisami nie należy uciekać. Bo w przeciwnym razie właściciel pojazdu naprawdę narobi sobie problemów.

Zobacz wideo Pościg ulicami Włocławka! Kierowca otrzymał 111 punktów karnych i mandaty na ponad 21 tys. zł

Czy można jechać do stacji kontroli pojazdów z nieważnym przeglądem?

Jeśli minął termin badania technicznego auta, kierowca nie tyle powinien, co wręcz musi jechać do stacji kontroli pojazdów na przegląd. To jego absolutny obowiązek! Powiem więcej, prowadzący powinien pojawić się w SKP jak najszybciej. Jeszcze tego samego dnia, ewentualnie gdy o ważności przeglądu zorientował się wieczorem, kolejnego dnia rano. Im szybciej to zrobi, tym lepiej.

Lepiej byłoby nie jechać samochodem na kołach na przegląd po minięciu ważności poprzedniego badania. Tyle że to musiałoby oznaczać lawetowanie pojazdu. Tu dochodzą nadmierne koszty. Kierowca może zatem wybrać SKP najbliżej miejsca parkowania auta i dojechać do stacji w możliwie najbezpieczniejszy sposób. Tak, żeby uniknąć kontroli drogowej.

Brak przeglądu technicznego a mandat

Z przeglądem, nawet tym przeprowadzonym po terminie, nie należy czekać. Powód? Auto bez ważnego badania może być traktowane jako pojazd, który nie został dopuszczony do ruchu. Podstawę do wysnucia takiego właśnie wniosku daje art. 66 ust. 1 pkt 1 oraz art. 71 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym. A to dopiero początek problemów. Bo skoro samochód nie jest dopuszczony do ruchu, to uruchamia konsekwencje z tytułu art. 94 par. 2 ustawy Kodeks wykroczeń. A zapis ten mówi o grzywnie nie niższej niż 1500 zł. Co najmniej oznacza, że to dolna wartość widełek. Górna? Za tą można uznać 5 tys. zł, czyli kwotę maksymalnego mandatu, jaki może wypisać policjant w czasie kontroli drogowej.

Brak przeglądu technicznego wykryty w czasie kontroli drogowej sprawi też, że kierowca straci dowód rejestracyjny. Tak właściwie to ten zostanie zablokowany w bazie CEPiK przez policjantów. Na tym jednak nie koniec. Funkcjonariusze z pewnością przyjrzą się również uważnie pojazdowi. Gdy nabiorą uzasadnionych podejrzeń, że może on zagrażać bezpieczeństwu ruchu drogowego, z pewnością podejmą decyzję o jego wycofaniu z ruchu. To oznacza, że samochód co prawda może kontynuować podróż, jednak wyłącznie jako ładunek na lawecie.

Brak przeglądu to też problemy z ubezpieczycielem

Kolejny blok konsekwencji pojawia się wtedy, gdy informacja o braku przeglądu pojawi się przy okazji kolizji lub wypadku. Brak przeglądu w aucie sprawcy oznacza, że poszkodowany dostanie odszkodowanie, ale ubezpieczyciel zwróci się do sprawcy z tzw. regresem. W skrócie będzie on musiał zwrócić pełną kwotę odszkodowania wraz z ustawowymi odsetkami – to często wiąże się z rachunkiem opiewający na sumę od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W aucie bez ważnego przeglądu nie zadziała też np. ochrona z tytułu AC. Ubezpieczyciel odmówi wypłaty.

Więcej o:
Copyright © Agora SA