O sytuacji rynkowej i kosztach eksploatacji pojazdów opowiadamy również w serwisie Gazeta.pl.
Być może jeszcze trafią się nam drobne epizody zimowe, jedno jest mimo wszystko pewne. Jesteśmy o dobrych kilka kroków bliżej wiosny. A to oznacza, że powoli kierowcy powinni zacząć myśleć o wymianie opon na letnie. W tym punkcie pojawia się jednak typowo inflacyjne pytanie. Ile właściwie w roku 2023 kosztuje wymiana opon na letnie? Tanio nie będzie! Jest jednak pewna grupa kierowców, która szczególnie złapie się za portfel.
Najmniej za wymianę opon na letnie zapłacą ci kierowcy, którzy mają zamontowane w aucie felgi stalowe w rozmiarze do 16 cali. W przypadku województwa mazowieckiego średnia wyliczona przez serwis kb.pl nie przekracza 158 zł za komplet. Przy czym cena równie dobrze może wynieść zaledwie 117 zł. Zdecydowanie najtańszą wymianę w przypadku tego typu kół, będą mieli kierujący w lubuskim. Tam średnie ceny wahają się od 108 do 125 zł.
Kwoty dotyczą oczywiście nie tylko wymiany opon na letnie, ale także m.in. wyważania kół. Nie odnoszą się jednak do przechowywania czy często np. worków transportowych do przewozu zimówek. Za te zazwyczaj trzeba dopłacić od 10 do 20 zł.
W przypadku stalówek w rozmiarze od 17 cali kierowca musi się liczyć z dopłatą w przypadku wymiany opon na letnie. Zakład wulkanizacyjny np. w mazowieckim policzy za swoją usługę od 33 do 42 zł więcej. Tak mówi średnia. Drożej będzie nawet w najtańszym lubuskim. Tu ceny wzrosną o średnio 25 zł. Wniosek może być zatem jeden. Rozmiar w przypadku wymiany opon ma znaczenie. Im większe koło, tym wyższa cena.
Średnie ceny wymiany opon na letnie przy felgach stalowych poznaliśmy. W Polsce coraz częściej auta używane mają jednak obręcze aluminiowe. Te prezentują się zdecydowanie lepiej, ale też windują cenę usługi zakładu wulkanizacyjnego. Jak wyglądają średnie ceny w tym przypadku?
Ceny już znamy. Na koniec warto odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie. Kiedy zmienić opony na letnie? Specjaliści z rynku oponiarskiego podkreślają, że optymalnym moment to taki, gdy w ciągu dnia temperatura utrzymuje się w granicy 7 stopni Celsjusza. Przy czym podczas oceny warunków najlepiej przyjrzeć się nie tylko aktualnej pogodzie. Należy również wziąć pod uwagę długoterminowe prognozy czy np. fakt wyjazdów. Kierowca, który wybiera się za kilka dni chociażby w góry, termin spokojnie może opóźnić.
Gdy na dworze jest cieplej niż 7 stopni Celsjusza, opony zimowe hałasują, oferują gorszą trakcję i szybciej się ścierają. Tyle że czynniki te mają szczególne znaczenie w przypadku aut eksploatowanych intensywnie. Podczas codziennej, miejskiej eksploatacji schodzą na drugi plan. Wniosek? Czasami lepiej poczekać kilka dni dłużej z wizytą u wulkanizatora. Tak żeby kierowca miał pewność, że pogoda zmieniła się na dobre i nie zaskoczy go nagłe uderzenie zimy. W końcu w marcu, jak w garncu, a kwiecień to plecień. Pamiętajcie o tym.