Ciekawostki z polskich dróg publikujemy również w tekstach pojawiających się w serwisie Gazeta.pl.
Bezpieczeństwo jest kluczowe. Szczególnie na osiedlowych uliczkach. Tylko podczas dbania o nie warto zachować rozwagę. W przeciwnym razie można popaść w śmieszność. Tak właśnie stało się w przypadku 100-metrowej drogi pożarowej zlokalizowanej przy ul. Narcyzowej w Gdyni. Mieszkańcy nazwali ją aleją znaków.
Spółdzielnia Bałtyk, zarządzająca blokami przy ul. Narcyzowej 5, 7 i 9, postanowiła zmodernizować drogę pożarową poprowadzoną między budynkami. Modernizacja ta przybrała jednak zaskakujący obrót. Bo jak donosi redakcja serwisu Trojmiasto.pl, na odcinku 100 metrów pojawiły się aż trzy progi spowalniające. Pod linkiem znajdziecie nagranie omawianej drogi pożarowej. Polecamy, bo na tym jednak nie koniec, ustawiony został też las znaków. Dla każdego kierunku jazdy pojawiło się dokładnie 11 oznaczeń.
Zamysł był dobry. Progi spowalniające miały wzmocnić komunikat wysyłany przez znaki ograniczające prędkość jazdy do 20 km/h. Tak niski limit pewnie podyktowany był tym, że drogą poruszają się piesi, a w tym dzieci. Pojawiły się aż trzy progi, bo jeden znajduje się przed zjazdem na parking, drugi za zjazdem na parking, a trzeci na wysokości placu zabaw dla dzieci.
Celem modernizacji drogi pożarowej było bezpieczeństwo. Tyle że taki sposób dbania o nie przypomina nieco PRL. Drogowcy zrobili bowiem 1000 proc. normy. W efekcie wykonanie pomysłu stało się groteskowe. Idealnie pasuje tu stwierdzenie świetnie znane z legendarnego już, barejowskiego "Misia", a konkretnie "30. plenum Spółdzielni Zenum".
Nie ma się zatem co dziwić, że w sieci praktycznie z miejsca pojawiły się komentarze wyszydzające rozwiązanie i uznające je za niegospodarność. Czy o niegospodarności mówić można? Spółdzielnia zarządza prywatnym majątkiem. To zatem mieszkańcy tego osiedla mogą wnioskować o ujawnienie kosztów ten inwestycji. To także do nich należy kwestia oceny czy wydatkowana suma jest adekwatna do celu, jaki przy jej pomocy został osiągnięty.