Bitwa o kierunkowskazy na rondzie trwa. Niektórzy kierowcy są drogowymi ascetami. Używają kierunku tylko raz. Inni zachowują się jak drogowe choinki. Pomarańczowe lampki migają w ich autach praktycznie cały czas, podczas poruszania się po skrzyżowaniu o ruchu okrężnym. I choć dyskusja między obydwoma obozami nabiera tempa, jest nieco bezsensowna. Bo dużo ważniejsze od kierunkowskazu na rondzie jest to, aby... znać przepisy i je szanować w pełni.
Kierunkowskaz na rondzie ma sygnalizować manewr. Jedynie sygnalizować! Nigdy nie oznacza, że po jego włączeniu kierowca otrzymuje automatyczne pierwszeństwo i może robić co chce. Nadal obowiązują go linie, strzałki i zasady dotyczące pierwszeństwa. Żaden z kierujących nie może o tym zapominać. Mówienie o tym jest kluczowe. Szczególnie po krótkiej obserwacji sytuacji drogowej na rondach. Tam często obowiązują nie przepisy ruchu drogowego, a zasada silniejszego (czasami tylko charakteru).
Marginalizowanie znaczenia kierunkowskazu na rondzie jest błędne? Nie do końca. Zrozumcie bowiem, że przepisy w tym zakresie nie są przesadnie precyzyjne. Zatem konfliktu między zwolennikami różnych opcji ugasić się nie da. A z drugiej strony niesygnalizowanie lub błędne sygnalizowanie manewru kosztuje tylko 200 zł mandatu i 2 punkty karne. Spowodowanie kolizji z uwagi na brak poszanowania dla przepisów, to jednak już co najmniej 1100 zł i 10 punktów karnych, a do tego konieczność naprawy szkód. Koszty są liczone w tysiącach złotych.
Kierunkowskazy na rondzie są niejako wtórne. Dużo ważniejsze jest to, aby kierujący obserwował znaki drogowego przed wjechaniem na skrzyżowaniu i podczas jazdy na nim. Warto zwrócić uwagę na linie na jezdni, układ pasów, fakt czy pasy nie są pasami sprowadzającymi oraz miarkować zasady pierwszeństwa. Poniżej kilka przykładów:
Podsumowując, kierunkowskaz na rondzie może być ważny, ale nigdy nie będzie najważniejszy. Dużo bardziej kluczowy od sygnalizowania manewru jest rozsądek, znajomość przepisów, obserwowanie drogi, przewidywanie zachowań innych kierujących i analizowanie sytuacji. Tylko w takim przypadku kierowcy uda się bezpiecznie pokonać skrzyżowanie. I tylko wtedy rondo okaże się rzeczywiście maksymalnie bezkolizyjnym sposobem na łączenie dróg.