Ustawka warszawskich przewoźników. Poszło o nadkole

Była kolizja, krótki pościg i prawie ustawka. Bo choć sprawa zaczęła się od dwóch przewoźników, ostatecznie każdy z nich wezwał posiłki. Bijatyki na szczęście nie było. W porę zareagowała najpierw straż miejska, a potem policja.

O równie ciekawych sytuacjach na polskich drogach ciekawostkowo opowiadamy również w materiałach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Kiedyś słowo ustawka było wiązane przede wszystkim z kibicami piłkarskimi. Dziś nabiera nowego znaczenia. A wszystko za sprawą konfliktu, w który wszedł kierowca przewozu osób i taksówkarz. Poszło o uszkodzony błotnik. Skutkiem zdarzenia stał się prywatny pościg i wymiana zdań w grupie kilkunastu osób.

Zobacz wideo Oszustwo na stłuczkę? Policjanci poszukują poszkodowanych, którzy brali udział w podobnych kolizjach jak na wideo

Parkingowa kolizja przerodziła się w pościg i prawie bijatykę

Sprawa zaczęła się na parkingu pod warszawskim lotniskiem im. Chopina. Samochód użytkowany w ramach transportu osób, uszkodził błotnik w taksówce. Typowa kolizja. Kierowca auta nie miał jednak zamiaru ponosić z tego tytułu konsekwencji, dlatego chciał odjechać z miejsca zdarzenia. Warszawski taksówkarz nie dał jednak za wygraną. Ruszył w pościg, który zakończył się ugrzęźnięciem auta sprawcy na ulicy Cybernetyki.

Mężczyźni wysiedli z aut i wtedy zaczęła się utarczka słowna oraz szarpanina. Sprawności komunikacji werbalnej z pewnością nie wspomógł fakt, że prowadzącym samochód użytkowany w ramach transportu osób był Gruzin, który nie mówił po polsku. Posługiwał się językiem rosyjskim lub angielskim. Co było dalej? Obydwaj mężczyźni wezwali na miejsce posiłki – mowa o kolegach z pracy. W porę na szczęście zainterweniowała straż miejska.

Na miejscu pojawiły się posiłki i... straż miejska oraz policja. To uspokoiło sytuację

Strażnicy poznali istotę sporu, zatrzymali Gruzina, który chciał zbiec z miejsca i wezwali na miejsce posiłki oraz policję. Wszyscy uczestnicy zdarzenia zostali wylegitymowani. A do tego funkcjonariuszom udało się zakończyć spór. Gruzin spisał oświadczenie sprawcy dla ubezpieczyciela. W efekcie warszawski taksówkarz będzie mógł bezpłatnie naprawić uszkodzony samochód. Na koniec strażnicy i policjanci zadbali o to, aby wszyscy uczestnicy zdarzenia grzecznie odjechali w swoich kierunkach. I tak sprawa rozeszła się po kościach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.