"Bestia" wraca do Polski z prezydentem Bidenem. W lodówce zamiast szampana jest krew

"Bestia", "Dyliżans", "Pierwszy" - wbrew pozorom chodzi o samochód. To wszystko nieoficjalne nazwy tego samego auta. Prezydent Stanów Zjednoczonych jeździ, a raczej jest wożony, najbezpieczniejszą limuzyną na świecie.

Wkrótce Cadillac prezydenta USA znów przejedzie ulicami Warszawy. Będzie wozić Joe Bidena na miejsca oficjalnych przemówień oraz tam, gdzie zanocuje — tradycyjnie w hotelu Marriott. "Dyliżans" (ang. stagecoach) to kryptonim prezydenckiej limuzyny, którym określa go Secret Service, służba federalna zajmująca się ochroną najważniejszych osób w Ameryce. To właśnie jej szefowie nalegają, żeby prezydent wszędzie zabierał "Bestię" ze sobą. Więcej tekstów na temat motoryzacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo [MATERIAŁ SPONSOROWANY] Jak wygląda polski rynek motoryzacyjny? Odpowiada Fabien Goulmy z Renault

Cadillac One strzeże prezydenta USA i dba o bezpieczeństwo kraju

Chodzi nie tylko o ochronę formalnie najważniejszej osoby w kraju, ale i całych Stanów Zjednoczonych. Prezydent USA stoi na czele struktur zarządzających państwem w czasach pokoju i wojny. Jego zabójstwo albo porwanie mogłoby zdestabilizować administrację USA, chociaż i na taką ewentualność oczywiście zostały opracowane stosowne procedury.

Jednak Amerykanie nie chcą przekonywać się, jak działają w praktyce, dlatego zapewniają POTUS-owi (President Of The Unted States) możliwie najlepszą ochronę. Aby to było możliwe, Cadillac One musi być nie tylko specjalnie zaprojektowany, ale i pod stałą kontrolą służb.

Właśnie dlatego limuzyny latają z prezydentem USA po całym świecie. Dwa egzemplarze unikalnego Cadillaka przylatują na miejsce nieco wcześniej. Secret Service transportuje je na miejsce wraz z resztą potrzebnego sprzętu i floty samolotem Boeing C-17 Globemaster i przygotowuje przed przyjazdem głowy państwa. Cadillac One przemieszcza się zawsze w towarzystwie opancerzonego Chevroleta Suburbana (kryptonim "Roadrunner"), który pełni rolę centrum komunikacyjnego Secret Service.

Dwie identyczne limuzyny są potrzebne w sytuacji, gdyby jeden "Dyliżans" się zepsuł albo uszkodził w transporcie, ale też w celu ewentualnego zmylenia zamachowców. W razie potrzeby można oba wysłać na drogi z obstawą i niemal nikt nie będzie wiedział, w którym z nich podróżuje prezydent. To standardowa procedura w przypadku transportu VIP-ów w sytuacji zwiększonego zagrożenia.

Joe Biden w drodze na Stadion Narodowy w Warszawie, marzec 2022 r.
Joe Biden w drodze na Stadion Narodowy w Warszawie, marzec 2022 r. Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl

Limuzyna prezydenta USA to tak naprawdę półciężarówka

Najnowsza wersja "Bestii" jest w użytku od ponad czterech lat. Po raz pierwszy jechał nią Donald Trump w czasie odwiedzin Nowego Jorku we wrześniu 2018 r. Koncern General Motors otrzymał za opracowanie i wyprodukowanie kilku bliźniaczych egzemplarzy prawie 16 milionów dolarów. Niektórzy twierdzą, że jest aż 12 limuzyn, ale to raczej przesada, chyba że liczyć również poprzednie modele. Koszt pojedynczej limuzyny to około 1,5 miliona dolarów, ale większość funduszy pochłonęło ich zaprojektowanie.

Limuzyna prezydenta USA wciąż kryje sporo tajemnic, ale przez ten czas kilka z nich zdążyliśmy poznać. Oto najważniejsze fakty dotyczące "Pierwszego" Cadillaka. Przede wszystkim jego wygląd może zmylić.

Cadillac One ma niewiele wspólnego z samochodem osobowym. Został skonstruowany przez wojskowy oddział koncernu GM Defense na podwoziu półciężarowych pikapów Chevrolet Kodiak i GMC TopKick. To było konieczne ze względu na jego zastosowanie, ale przede wszystkim masę własną, która wynosi od niecałych siedmiu do ponad dziewięciu ton.

Jeśli chodzi o wygląd, "Bestia" to prawdziwy Frankenstein

Potężne podwozie zostało obudowane nadwoziem, którego wygląd dyktują wymogi bezpieczeństwa oraz... fantazja projektantów. Prezydencka limuzyna przy okazji jest jakąś formą promocji Cadillaka. Jej światła zostały pożyczone od SUV-a Escalade poprzedniej generacji, a atrapa chłodnicy jest wzorowana na koncepcyjnym modelu Escala tej marki.

Prezydent USA Joe Biden w Polsce
Prezydent USA Joe Biden w Polsce Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Co kryje unikalne nadwozie? Przede wszystkim jest opancerzone płytami z aluminium, ceramiki, włókna aramidowego i stali. Tylko projektanci GM wiedzą, czym jeszcze. Grubość karoserii to około 20 cm, a dzieło wieńczą wielowarstwowe pancerne szyby. Mają 13 cm grubości, między innymi dlatego każde drzwi ważą tyle, co w samolocie Boeing 737.

Taka konstrukcja rzecz jasna zapewnia odporność na pociski i eksplozje, niespotykaną w cywilnych autach. Nie wiadomo, jaki dokładnie jest jej poziom, ale na pewno wytrzyma znacznie więcej niż strzały z broni palnej, włącznie z karabinami automatycznymi i snajperskimi.

Drzwi mają klamki, które rażą prądem i nie da się ich tak łatwo otworzyć. Jak to zrobić wie tylko kilku agentów Secret Service. Kabina pasażerska mieści do siedmiu osób i jest hermetycznie zabezpieczona przed atakiem płynami albo przy użyciu gazu. Wewnątrz w specjalnej lodówce zawsze jest zapas krwi grupy urzędującego prezydenta. Oprócz niej jest też broń palna: samopowtarzalne strzelby i granatniki na wypadek, gdyby jednak trzeba było opuścić kabinę auta.

Prezydencki samochód porusza się na specjalnych kołach z oponami Goodyear w ciężarowym rozmiarze 285/70 R19.5, które zapewniają mobilność nawet po utracie powietrza. Kiedy Donald Trump zaczął nawoływać do bojkotu tej amerykańskiej marki, sztab prasowy kancelarii prezydenta miał z tego powodu nieoczekiwany problem.

Kierowca "Bestii" ma kilka dodatkowych przycisków do dyspozycji

Miłośnicy filmów z agentem 007 powinni być zadowoleni z wyposażenie dodatkowego limuzyny. Ochrona może uruchomić granatniki z gazem łzawiącym, wyrzutnie oleju utrudniające pościg, zasłonę dymną, a nawet widoczność w podczerwieni, jeśli dzięki temu będzie w stanie sprawniej opuścić strefę zagrożenia.

Pod maską najsłynniejszego Cadillaka może się kryć wyjątkowo plebejski silnik. Prawdopodobnie jest to potężny turbodiesel Duramax V8 o poj. 6,6 l o mocy do 250 KM. Za to maksymalny moment obrotowy przekracza 1200 Nm. Portal Autoweek spekulował na temat użycia silnika benzynowego w aktualnej generacji Cadillaka One, ale trudno znaleźć na to dowód. Pewne jest, że GM użył jednostki napędowej kompatybilnej z platformą GMT650, na której skonstruował limuzynę. Jeśli pod maską nie chowa się słynny Duramax, musi to być silnik benzynowy V8 Vortec 8100 o poj. 8,1 l i mocy około 400 KM.

Niezależnie od jednostki napędowej i paliwa pewne jest zastosowanie bezpiecznego zbiornika paliwa, wypełnionego specjalną gąbką. "Bestia" jest zaskakująco wolna. Do prędkości maksymalnej w okolicach 100 km/h rozpędza się w jakieś 15 sekund. To dlatego, że samochód nie ma służyć do ucieczek, tylko do dostojnego przemieszczania się, a w razie próby zamachu, do sprawnego opuszczenia strefy zagrożenia.

Trzeba pamiętać, że limuzyna z prezydentem USA stanowi zawsze część kawalkady, w której skład może wchodzić nawet 85 aut oraz motocykli! Każde pełni w niej określoną funkcję. W czasie zagranicznych wizyt, takich jak warszawska, większość pojazdów zapewniają miejscowe służby, np. polska Służba Ochrony Państwa.

 

Mimo takiej obstawy Secret Service uznaje samochody za najmniej bezpieczny środek transportu, bo na ich drodze najłatwiej urządzić zasadzkę. Jeśli tylko jest to możliwe, zastępuje "Bestię" prezydenckim helikopterem Marine One lub samolotem odrzutowym Air Force One.

Rządowa limuzyna Cadillac One oraz jej obstawa są przygotowane niemal na każdą ewentualność, ale nawet Secret Service zdarzają się wpadki. Tak było podczas wizyty Obamy w amerykańskiej ambasadzie w Dublinie (limuzyna utknęła w bramie, bo zawiesiła się na progu wjazdowym) albo w czasie zawracania przed siedzibą premiera w Londynie.

Kierowca 5,5-metrowej limuzyny miał z tym spory problem, a jego desperackie manewry obserwowały media oraz tłum gapiów. Za to w Izraelu w 2013 r. poprzednia "Bestia" w ogóle odmówiła posłuszeństwa. Krążą plotki, że funkcjonariusz Secret Service nalał do zbiornika benzynę zamiast oleju napędowego.

Dla głowy państwa "Bestia" to prawdziwa złota klatka

Na koniec warto wspomnieć, że podróżowanie opancerzonym Cadillakiem jest nie tylko przywilejem, ale i obowiązkiem amerykańskiej głowy państwa. Dla prawdziwego fana motoryzacji to może być koszmar. Prezydentowi nie tylko nie wolno osobiście prowadzić samochodów, ale nawet wsiąść do innego niż "Bestia" auta, bez wcześniejszego przyzwolenia Secret Service. Takie samo ograniczenie dotyczy również wiceprezydenta USA. W 2009 r. Joe Biden "palił gumę" Cadillakiem CTS-V swojego brata na terenie Białego Domu, bo nie wolno mu było wyjechać za płot.

Mimo to Cadillac One jest wyjątkowym i wręcz unikalnym samochodem, a ujrzenie go na żywo jest marzeniem wielu fanów motoryzacji. Oprócz roli utylitarnej pełni również wizerunkową. Ma być uosobieniem potęgi i bezpieczeństwa, które zapewniają Stany Zjednoczone swoim obywatelom. Jeśli znajdziecie się na trasie prezydenta, już we wtorek będziecie mogli przyjrzeć się "Bestii" z bliska w Warszawie. W środku konwoju powinny jechać dwie identyczne limuzyny z takimi samymi tablicami rejestracyjnymi "800 002". Nigdy nie wiadomo, w której siedzi prezydent USA.

Dwie 'Bestie' sfotografowane w czasie poprzedniej wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce 2022 r.
Dwie 'Bestie' sfotografowane w czasie poprzedniej wizyty prezydenta USA Joe Bidena w Polsce 2022 r. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.pl
Więcej o: