Latarnia przyciągnęła Mustanga. Tylny napęd, duża moc i totalny brak umiejętności

Na jednym z łódzkich skrzyżowań doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Rozpędzony Mustang stracił przyczepność na tylnej osi. W połączeniu z dużą mocą i brakiem umiejętności u kierowcy, doszło do spektakularnego "dzwona". Na szczęście obyło się bez ofiar.

Na kanale "Stop Cham" na YouTube po raz kolejny pojawił się zapis wyczynów polskich kierowców. Świadek zdarzenia jechał prawidłowo w kierunku skrzyżowania z sygnalizacją świetlną. W pewnym momencie, z przeciwnej strony, dość szybkim tempem ruszył Ford Mustang. Kierowca już na wstępnie przesadził z gazem, dlatego doszło do utraty przyczepności na tylnej osi.

Więcej informacji z polskich dróg znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Samochód wpadł w nadsterowność, a kierowca całkowicie stracił panowanie nad maszyną. Czerwony Mustang uderzył w wysepkę przy skrzyżowaniu, ściął znak i zatrzymał się na latarni. W tym samym czasie świadek nagrywający całe zdarzenie odruchowo skręcił w prawą stronę, żeby uniknąć potencjalnego kontaktu. Na szczęście na jego wysokości nie znajdował się żaden inny pojazd.

Zobacz wideo

Gdyby nie latarnia, która zatrzymała rozpędzonego Mustanga, sytuacja mogła się zakończyć tragicznie. Kierowca mocnego, tylnonapędowego samochodu ma kosztowną nauczkę na przyszłość. W tej sytuacji zabrakło pokory i rozsądku.

Jak zwykle komentarze pod filmem nie pozostawiły suchej nitki na kierowcy Mustanga.

Widzę, że moda na spektakularne rozbijanie się Mustangami dotarła ze Stanów i do nas
no a czym mają się rozbijać jak większość E46 już rozbite?
Mistrz prostej i suchej nawierzchni, jak zaczynają się trudne warunki lub zakręty to wychodzi brak umiejętności jak w tym przypadku
Idealny przykład na rozminięcie się umiejętności i rozsądku z mocą.
 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.