Zapomniane auto Shelby'ego trafi na aukcję. To dziki hot hatch

Shelby Omni GLH-S przestał 15 lat. Trafi na aukcję, ale żeby wyjechać na drogę potrzebuje czegoś więcej niż tylko umycia.

Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl

Co jakiś czas udaje się znaleźć ciekawe egzemplarze aut, które stoją gdzieś zakurzone. Czasem są to garaże, czasem schowki albo po prostu szopy. Tak właśnie było z tym Shelby Omni GLH-S.

Zobacz wideo Odwiedziliśmy garaż Magnusa Walkera w Los Angeles

Ten egzemplarz limitowanego hot hatcha z lat 80. znajduje się w Tennessee i jest wystawiony na sprzedaż 15 lat po tym, jak ostatni raz ujrzał światło dzienne.

O znalezisku poinformował Buck Fleming, który zakupił auto od poprzedniego właściciela… którym okazał się jego ojciec. Auto stało w tym samym miejscu, po tym jak 15 lat temu zepsuła się skrzynia biegów. Początkowo ojciec nowego właściciela miał w planach naprawić zepsuty element z części pochodzących z Daytony, ale z powodu braku czasu i sił nigdy nie udało się tego zrobić.

Shelby GLH-S to nastawiona na osiągi odmiana Dodge’a Omni / Plymoutha Horizon. Był oferowany tylko na rok modelowy 1986 w ograniczonej liczbie 500 sztuk, z szeregiem modyfikacji dokonanych przez Shelby Automobiles, w tym mocniejszym silnikiem, sportowym zestawem karoserii i regulowanym zawieszeniem Koni.

Znaleziony samochód przejechał 193.000-209.000 km od momentu opuszczenia fabryki 38 lat temu, więc nie jest to wehikuł czasu. Sądząc po czasie spędzonym bez ruchu oraz stanie, który widoczny jest na zdjęciach prawdopodobnie będzie trzeba całkowicie odrestaurować pojazd. Co prawda nie widać wgnieceń, ale po tylu latach zapewne będzie trzeba w jakiś sposób zabezpieczyć auto.

Co się tyczy wnętrza to niestety jest gorzej. Kubełkowe fotele są zniszczone, a plastiki odbarwione. Na tabliczce z numerem i podpisem Carrolla Shelby'ego pokazuje, że jest to numer 230 z 500 kiedykolwiek wyprodukowanych egzemplarzy.

Co ważne w tym przypadku, wygląda na to, że przez cały swój żywot auto nie zostało w jakikolwiek sposób zmodyfikowane. Zachowało elementy nadwozia, dekoracje i 15-calowe felgi aluminiowe Centurian.

Pod maską znajduje się czterocylindrowy silnik z turbodoładowaniem o pojemności 2,2 litra. W czasach świetności generował moc 177 KM i moment obrotowy wynoszący 237 Nm. Liczby te były naprawdę imponujące jak na hatchbacka z połowy lat 80. Moc przenoszona była na przednią oś za pośrednictwem pięciobiegowej manualnej skrzyni biegów, co pozwalało na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w około 6,5 s.

Nowy właściciel nie kryje, że przyjmie najwyższą ofertę za auto, w szczególności biorąc pod uwagę, że w auto trzeba włożyć dużo czasu i pieniędzy. Jest to jednak przedmiot kolekcjonerski, a każdy zainteresowany może skontaktować się z nim poprzez media społecznościowe.

Może za jakiś czas po renowacji, ten konkretny egzemplarz trafi na aukcje z prawdziwego zdarzenia i wszyscy będą o nim pisać.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.