W ten weekend wchodzi embargo na diesla z Rosji. Co się stanie z cenami na stacjach?

Dokładnie 5 lutego w życie wejdą nowe sankcje nałożone na Rosję. Te oznaczają zakaz importu rosyjskiej ropy do UE. Wzrost cen diesla jest nieunikniony? No właśnie nie. Bo sankcje nie będą miały tak mocnego wpływu na sytuację na polskich stacjach. Zatem nie panikujmy!

O rynku paliw szerzej piszemy również w materiałach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Dokładnie 5 lutego 2023 roku – a więc w najbliższą niedzielę – w życie wchodzi Rozporządzenie Rady (UE) 2022/879 zmieniające rozporządzenie (UE) nr 833/2014 dotyczące środków ograniczających w związku z działaniami Rosji destabilizującymi sytuację na Ukrainie. Mówiąc prostym językiem to nic innego jak nowy pakiet sankcji. W jego ramach wprowadzone zostanie embargo na sprowadzanie do krajów UE ropy z Rosji.

Informacja brzmi złowrogo dla kierowców. Ci boją się, że po weekendzie ceny na stacjach paliw poszybują do góry. Ile w tym prawdy? Raczej nie za dużo. Bo aby mieć pełen ogląd sytuacji, do tak ukształtowanej informacja warto dodać jeszcze dwa fakty.

Zobacz wideo Stawka vat do góry, ceny paliw bez zmian. "Przepłacaliśmy od jesieni"

Embargo na ropę z Rosji nie jest takie szczelne...

Pierwszy fakt jest taki, że embargo na ropę z Rosji nie jest wcale takie szczelne. Da facto dotyczy wyłącznie dostaw realizowanych drogą morską. A te w przypadku Polski ustały prawie rok temu. To raz. Dwa spod obowiązywania powyższych zapisów prawnych wyjęte zostały rurociągi. Na gruncie polskim oznacza to mniej więcej tyle, że ropa cały czas może trafiać do naszych rafinerii rurociągiem Przyjaźń. Transport paliw z Rosji do Polski zatem nie ustanie.

Problem z embargiem mogą mieć wyłącznie te kraje, które nie mają połączenia z Rosją za pomocą rurociągu. Choć też nie do końca. Ponoć poważnym graczem na światowym rynku sprzedaży ropy stają się Chiny. Te mogą się stać ważnym dostawcą dla krajów, które ucierpią na embargu. Warto jednak pamiętać o tym, że Chiny rzeczywiście mają swoje złoża, ale te są wiekowe i kosztowne w eksploatacji. Można się zatem zastanawiać czy chińska ropa tak naprawdę nie jest raczej rosyjską...

Orlen dba o dostawy z innych kierowców. Wzrost cen diesla? To bzdura!

Drugi fakt dotyczy dywersyfikacji dostaw. Jak czytamy w oficjalnym komunikacie firmy:

W ramach strategii dywersyfikacji PKN Orlen buduje swój portfel importowy w oparciu o dostawy ropy naftowej pochodzącej z Morza Północnego, Afryki Zachodniej, basenu Morza Śródziemnego a także Zatoki Perskiej i Meksykańskiej. Kluczowym partnerem Koncernu jest obecnie Saudi Aramco, największy producent ropy naftowej na świecie.

Dzięki temu – jak zapewniają przedstawiciele PKN – już 90 procent ropy naftowej przerabianej przez Grupę Orlen pochodzi z innych krajów niż Rosja. To oznacza mniej więcej tyle, że embargo nie powinno w żaden sposób odbić się na cenach na stacjach paliw. Kierowcy nie muszą się tego obawiać. Nie musza się też bać o ewentualne problemy z dostępnością diesla. I takie tłumaczenie jest kluczowe z uwagi na ewentualną dezinformację, która może wywołać panikę wśród kierowców.

Scenariusz z paniką i tłumnym tankowaniem diesla stanowi samospełniającą się przepowiednię. Warto o tym pamiętać! Gdyby dziś kierowcy ruszyli na stacje i zaczęli masowo wykupywać diesla, jego cena na mocy naturalnych mechanizmów rynkowych zaczęłaby rosnąć. To jedynie wzmogłoby panikę.

Sankcje na ropę z Rosji. A co z LPG?

No dobrze, ale w tym punkcie rodzi się jeszcze jedno pytanie: co z LPG? Przecież nawet połowa gazu propan-butan jest sprowadzana do Polski właśnie z Rosji. Tu uspokoić można jeszcze mocniej. Raz że ceny rynkowe spadają. Dwa embargo wchodzące w życie dokładnie 5 lutego 2023 roku w żaden sposób nie odnosi się do LPG. Polska Organizacja Gazu Płynnego podkreśla, że sankcje nie dotyczą produktów ujętych w kategorii CN 2711, a więc nie odnoszą się do gazu ziemnego (mokrego) i pozostałych węglowodorów gazowych.

Więcej o: