Nawet 1100 zł miesięcznie za dojazdy rowerem do pracy. Dopłata należy się każdemu Belgowi. A na co mogą liczyć Polacy?

Belgia wprowadza ogólnokrajową "rekompensatę rowerową". Chodzi o dopłatę za dojazdy do pracy na rowerach. Będzie mógł ubiegać się o nią każdy pracownik prywatnej firmy w tym kraju. Wypłacona kwota zależy od liczby pokonanych kilometrów.

Od 1 maja 2023 roku wszyscy pracownicy, którzy dojeżdżają do pracy rowerem, będą uprawnieni do rekompensaty rowerowej w wysokości 0,27 euro za każdy pokonany kilometr. Zgodnie z porozumieniem zawartym między związkami zawodowymi a organizacjami pracodawców w Krajowej Radzie Pracy (NAR) będzie jednak obowiązywał limit. 

Więcej informacji z Europy znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Ustalono, że kwota rekompensaty będzie ograniczona do 40 kilometrów dziennie, czyli nieco ponad 10 euro. Przyjmując, że w miesiącu mamy średnio ok. 21 dni pracujących, to każdy Belg będzie mógł dostać za swoje "poświęcenie" dla środowiska blisko 227 euro, co w przeliczeniu daje ok. 1070 zł. 

Zobacz wideo

Co więcej, kwota ta zwolniona jest od podatku. Pracownicy pokonujący dziennie większy dystans na rowerze, będą też mogli starać się o zwiększenie dopłaty. W tym jednak przypadku nadwyżka powyżej wspomnianych 227 euro będzie już podlegała opodatkowaniu jako część wynagrodzenia.  

Co więcej, kwota taka zwolniona jest z podatku, a pracownik pokonujący dziennie więcej niż wspomniane 40 km na rowerze, będzie mógł starać się o wyższe dofinansowanie. W tym jednak przypadku nadwyżka powyżej wspomnianych 227 euro będzie już podlegała opodatkowaniu. 

To nie pierwszy taki pomysł. Już wcześniej Belgowie mogli starać się o dopłatę za dojazdy do pracy rowerem. Aktualnie dofinansowanie takie wynosi 0,24 euro. Podobne rozwiązanie stosują też inne europejskie kraje, m.in. Francja i Holandia, w których firmy wypłacane dopłaty mogą odzyskać w postaci ulg podatkowych. Ewentualnie odliczenie podatkowe za jazdę do pracy rowerem mogą zastosować sami pracownicy.

A jak to wygląda w Polsce?

Nad Wisłą pracownicy-rowerzyści mogą liczyć raczej na symboliczne korzyści. Niektóre firmy w ramach benefitów czasem dofinansują zakup roweru, rozdają pracownikom części i akcesoria rowerowe, albo wspierają organizacje charytatywne, a kwota przekazanych tam środków jest zależna od kilometrów, które "wykręcą" ich pracownicy na rowerze w drodze do pracy.

Tylko nieliczni pracodawcy zdecydowali się wesprzeć osoby dojeżdżające do pracy na rowerze bezpośrednimi dopłatami. Zwykle też są one symboliczne. Przykładem jest program Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego, który wypłacał swoim pracownikom 70 zł dodatku, jeśli 15 razy w ciągu miesiąca dojechali do pracy rowerem. Dlaczego w Polsce dopłaty są mało popularne? Brutalnie mówiąc dlatego, że polski rząd nie tylko nie wspiera takich inicjatyw, ale wręcz je bombarduje, opodatkowując takie wsparcie finansowe.

Sprawą zainteresował się w 2022 roku poseł Porozumienia Jarosława Gowina, Stanisław Bukowiec. Parlamentarzysta zapytał Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, czy rozważa wprowadzenie dodatkowych korzyści socjalnych dla osób, które na co dzień dojeżdżają do pracy rowerem. Poseł zaproponował wprowadzenie dodatkowego dnia wolnego lub skrócenie dnia pracy dla cyklistów. 

Ministerstwo odpowiedziało w skrócie, że nie planuje takich prac, bo... nie chce dyskryminować pracowników, którzy mają dalej do pracy. Minister Maląg zaznaczyła jednocześnie, że nie widzi przeszkód, aby firmy wprowadzały takie praktyki w swoich wewnętrznych regulaminach, a nawet... zaproponowały dodatkowe świadczenia pieniężne. O ulgach za ich stosowanie już niestety nie wspomniała.

Źródło: The Brussels Times, Sejm

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.