Akcję "Stop-drift" zorganizowali kilka dni temu funkcjonariusze policji drogowej z Lublina. Działania funkcjonariuszy polegały na wzmożonych patrolach w godzinach nocnych i wyłapywaniu samochodów, które robiły zbyt dużo hałasu w nocy. W efekcie posypały się mandaty, kilkunastu kierowców straciło dowody rejestracyjne, a jeden samochód trafił na lawetę.
Funkcjonariusze podczas nocnych patroli zwracali szczególną uwagę na kierowców przejawiających szczególnie agresywny i brawurowy styl jazdy. Dodatkowo istotnym elementem prowadzonych działań było eliminowanie z ruchu drogowego pojazdów naruszających normy emisji hałasu
- poinformował nadkomisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Więcej ciekawych newsów motoryzacyjnych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Policjantów ze stolicy województwa wspomagali koledzy wyposażeni w nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorami patrolującymi na co dzień sąsiednie powiaty. Mundurowi byli również wspomagani przez pracowników Wydziału Zarządzania Ruchem Drogowym i Mobilnością Urzędu Miasta w Lublinie, którzy na co dzień obserwują ulice Lublina na kamerach monitoringu.
Podczas całej akcji policja upolowała prawie 200 pojazdów. Okazało się, że prawie wszyscy kierowcy mieli coś za uszami. Najczęstszym przewinieniem była nadmierna prędkość. Policjanci sprawdzali auta pod kątem stanu technicznego oraz emisji hałasu.
W szesnastu przypadkach układy wydechowe w samochodach przekraczały normy emisji dźwięku oraz wykazały inne, ale istotne nieprawidłowości. Policjanci nie zdradzili, w ilu przypadkach był to efekt tuningu, a w ilu winne były dziurawe tłumiki. Wszystkim kierowcom zatrzymano dowody rejestracyjne.
Dwóch kierowców BMW szczególnie wpadło w oko funkcjonariuszom lubelskiej "drogówki". Oba samochody robiły zbyt duży hałas w mieście, a do tego popisy za kierownicom nie przypadły do gustu policjantom. Obaj zostali ukarani mandatami po 1000 zł, a samochód jednego z nich został odholowany.