O kierunkowskazach na rondzie można powtarzać do znudzenia. Zawsze znajdzie się jednak kierowca, który na najbliższym skrzyżowaniu o ruchu okrężnym i tak postanowi zasygnalizować manewr skrętu w lewo. Zatem choć kwestię tą już mieliśmy okazję omawiać (pewnie naście razy), warto do niej regularnie powracać. Tak w ramach misji edukacyjnej.
Pierwszym krokiem powinno być zatem obalenie pewnego mitu ludowego. Otóż drodzy Państwo na rondzie nie da się wykonać manewru skrętu w lewo. Nie ma czegoś takiego, chyba że kierujący pojechałby pod prąd. Ruch odbywa się dookoła wyspy. A więc kierujący opuszczając skrzyżowanie, zawsze zjeżdża na prawo. Bez względu na fakt czy wybierze, pierwszy, drugi, trzeci, czwarty czy piąty zjazd.
Mówienie o skręcaniu w lewo czy jeździe na wprost przez rondo to kwestia mowy potocznej. Ale zauważcie, że nawet nawigacje w swoich komunikatach odchodzą od takiego formułowania wskazówek.
Czemu kierowcy tak uparcie sygnalizują lewym kierunkowskazem objeżdżanie wyspy? Ich zdaniem chodzi o usprawnienie ruchu – kierowcy wjeżdżający na rondo innymi drogami będą wiedzieli czy mogą włączyć się do ruchu, czy nie. To jednak nie do końca prawda. Bo jest też przecież centralna wyspa, która skutecznie zasłania pojazdy wjeżdżające na skrzyżowanie z przeciwnego kierunku. "Ułatwienie" jest zatem czysto pozorne.
Drugą kwestią jest przyjrzenie się przepisom i sprawdzenie kiery kierowca musi włączyć kierunkowskaz przed rondem, a kiedy w czasie jazdy po skrzyżowaniu. Poszczególne przypadki to:
Tak naprawdę jest jeden przypadek, w którym sygnalizowanie manewru "skrętu w lewo" na rondzie może mieć jakikolwiek sens. Dotyczy to sytuacji, w której prowadzący zatrzyma się na pasie z namalowaną strzałką w lewo (rondo z pasami kierunkowymi) i np. oczekuje na sygnał zielony na sygnalizatorze oraz dalszą możliwość kontynuowania jazdy dookoła wyspy. Taka informacja może być cenna dla innych użytkowników skrzyżowania.
Jakie jeszcze błędy popełniają Polacy na rondach? Kierujący w każdym z kierunków jadą prawym pasem. Ten okazuje się przecież idealny (i mniej kolizyjny) podczas zjazdu pierwszym, drugim, trzecim czy nawet czwartym zjazdem. To jednak prawdziwa motoryzacyjna zbrodnia. Ogranicza ona przepustowość skrzyżowania. Czemu kierowcy boją się lewego pasa? Zazwyczaj decyduje o tym ich niski poziom umiejętności. Strach ten warto jednak porzucić. Dzięki temu korek przed rondem w godzinach szczytu stanie się mniejszy.