Wezwania do odbycia miesięcznego szkolenia wojskowego nieco zaszokowały opinię publiczną. Dotyczy ona głównie osób, które wcześniej miały już z wojskiem jakąkolwiek styczność (Wojska Obrony Terytorialne, Legia Akademicka itp). Okazuje się jednak, że wzywani są również wszelacy rezerwiści. Wśród nich dużą grupę stanowią osoby związane z transportem oraz logistyką.
Pierwsze z planowanych 200 tys. wezwań nadesłano z Wojskowego Centrum Rekrutacji w Sieradzu. Właśnie tam udali się dziennikarze Onet.pl, by porozmawiać z "powołanymi" mężczyznami.
Okazuje się, że jednym z głównych czynników decydujących o wezwaniu jest kwestia przygotowania zawodowego danej osoby. Potwierdzają to także różne źródła. Jak ustaliła redakcja Onet.pl, na wezwanie Centrum w Sieradzu odpowiedzieli m.in. kierowca ciężarówki, czy kierowca-mechanik pracujący na stale w warsztacie. Co więcej, wezwano nie tylko osoby "pracujące w zawodzie". W sieradzkim centrum stawił się także hodowca papug - w jego przypadku kluczowe okazało się wykształcenie logistyczne. Jak zauważa portal 40ton.net - "Wygląda więc na to, że dowódca lokalnej jednostki – 15. Brygady Wsparcia Dowodzenia – poszukiwał osób z branży transportu oraz logistyki".
Oczywiście w przypadku brygad wsparcia "powoływanie" osób związanych z transportem jest jak najbardziej uzasadnione. Prawdopodobnie w innych ośrodkach zróżnicowanie zawodowe wezwanych będzie zdecydowane większe.
Warto jednak spojrzeć na potencjalne konsekwencje w przypadku stricte kierowców zawodowych. Wiele tysięcy osób będzie musiało porzucić na miesiąc wykonywanie zawodowych obowiązków, co w przypadku prowadzących ciężarówek może wpłynąć drastycznie na łańcuchy dostaw, powodując liczne problemy. Jak donosi portal menadzerfloty.pl w Polsce brakuje ponad 100 tys. kierowców zawodowych. Wnioski nasuwają się same.