GDDKiA chce w magiczny sposób wydłużyć sieć autostrad o 2,5 tys. km. To zła wiadomość dla kierowców

GDDKiA w okresie przedświątecznym postanowiła zrobić Polakom wyjątkowy prezent. Chce podarować im 2,5 tys. km nowych autostrad. Czemu pomysł budzi opór? Bo te drogi już są. Tyle że dziś jazda nimi jest bezpłatna. Po zmianie nazwy to już nie będzie takie oczywiste...

Kolejne instytucje odpowiedzialne za budowę dróg w Polsce puchną z dumy, opowiadając o rozrastającej się sieci autostrad. Tyle że do tej pory udało się zbudować nieco ponad 1200 km tego typu dróg. A już wkrótce GDDKiA w ciągu zaledwie kilku minut może wydłużyć tę sieć o 2557 km dodatkowych szlaków. Jak to możliwe? Dyrekcja ma magiczny pomysł.

Zobacz wideo Kombajn na częstochowskim odcinku autostrady A1. Kierowca trafi przed sąd

Droga ekspresowa, czyli relikt przeszłości w Polsce. Po co go utrzymywać?

Pojawiły się informacje mówiące o tym, że GDDKiA chciałoby wydłużyć sieć autostrad w Polsce o ponad 2,5 tys. km, a wszystko za sprawą dopisania do nich sieci dróg ekspresowych. Każda ekspresówka stałaby się autostradą. Pomysł być może i brzmi abstrakcyjnie, ale zdaniem generalnej dyrekcji wcale taki abstrakcyjny nie jest. Szymon Piechowiak, rzecznik prasowy GDDKiA, w rozmowie z RMF FM tłumaczy, że:

Patrzymy na kraje ościenne. Nigdzie nie występuje takie rozróżnienie dróg szybkiego ruchu. Tylko u nas. To jest zaszłość historyczna. (...) Sieć autostradowa zostanie ukończona, nie widzimy więc sensu, by to rozróżnienie podtrzymywać, wiedząc, że projektowo i technicznie dużych różnic nie ma.

W skrócie: z punktu widzenia GDDKiA droga ekspresowa i autostrada prawie nie różni się pod względem technicznym. Rozbieżności dotyczą szerokości pasa awaryjnego, liczby tzw. MOP-ów i węzłów. Tyle że spokojnie można byłoby je wyrównać w tym zakresie. To raz. Dwa - sieć autostrad w Polsce w najbliższym czasie zostanie domknięta. Planów dalszej budowy nie ma. Można byłoby zatem usystematyzować polski system dróg szybkiego ruchu z europejskim. Do tego wystarczyłaby zmiana nazewnictwa i oznaczeń.

Droga ekspresowa stanie się autostradą. Co z ograniczeniem prędkości?

Na tym etapie pomysł wydaje się oczywisty i zrozumiały. Tyle że pozostają jeszcze dwie kwestie, które wymagają rozważenia. Po pierwsze, który limit prędkości należałoby uznać za prawidłowy. Wyższy, wynoszący 140 km/h, czy niższy, wynoszący 120 km/h? To otwarte pole do dyskusji. Po drugie, czy czasem zmiana nazewnictwa nie jest tylko wstępem do wprowadzenia szeroko zakrojonych opłat za poruszanie się autostradami w Polsce? Dziś drogi ekspresowe są szlakami bezpłatnymi. Po ich przekwalifikowaniu na szlaki typu A opłaty mogłyby zostać legalnie wprowadzone.

Pamiętajmy o tym, że sama A-jedynka na odcinku zarządzanym przez Amber One przynosi ponad 180 milionów samego zysku rocznie. Przemnóżmy teraz ten wynik przez dodatkowe 2,5 tys. km autostrad w Polsce. Tu może chodzić o naprawdę duże pieniądze i przysypanie powiększającej się dziury budżetowej.

2,5 tys. km nowych autostrad, czyli 2,5 tys. km nowych dróg płatnych!

Sprawa dopisania dróg ekspresowych do sieci autostrad w Polsce stała się gorąca. Wzbudziła kontrowersje i dyskusje wśród kierowców. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk w rozmowie z PAP postanowił zatem rozładować nieco nastroje. Powiedział, że:

Opinie na ten temat przedstawiono podczas wewnętrznej dyskusji w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, której tematem było utrzymanie dróg. (...) To nie GDDKiA, tylko rząd, na wniosek ministra infrastruktury, może zmienić status drogi. Obecnie ani Ministerstwo Infrastruktury, ani rząd takich zamiarów nie ma.

Uspokojeni? Pewnie nie do końca. Tak, chwilowo temat może się wygasić. To jednak akurat oczywiste. Jesteśmy w okresie przedwyborczym. Taki krok i możliwe dalsze posunięcia z nim związane z pewnością byłyby argumentem, który nie pomógłby partii rządzącej w ponownym zwycięstwie. A po wyborach? Po wyborach zobaczymy, czy zdania na ten temat się nie zmienią...

Więcej o: