Senat przeciwko podwyżkom cen egzaminów i rewolucji w WORD-ach. Co dalej?

Senat większością głosów odrzucił projekt autorstwa posłów PiS i ministra Adamczyka, który zrzucał problem nierentownych WORD-ów na samorządy. To oznacza, że nie będzie też w najbliższym czasie podwyżek stawek za egzaminy na prawo jazdy.

Według rządowego projektu WORD-y mają przejść w zarządzanie urzędów marszałkowskich. To oznacza, że Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego miałyby dostawać dotacje celowe lub podmiotowe z budżetów województw, a nie z kasy centralnej. Zasady ich przyznawania miałyby określać sejmiki wojewódzkie. W proponowanych przepisach pojawił się jedynie zapis, że dotacje te nie mogą przekroczyć 50 proc. kosztów ośrodka związanych z realizowaniem zadań ustawowych. Inną kwestią jest już to, że samorządowcy nie bardzo wiedzą, z jakich celów mieliby przesunąć pieniądze na ten cel.

Nie zmienia to jednak faktu, że nowe przepisy zdejmują z rządu kwestię ustalania wysokości stawek za egzaminy na prawo jazdy oraz wynagrodzenia egzaminatorów. Ustawodawca wspomina tylko o maksymalnych cenach, ale już umywa ręce od ustalenie jej wysokości w poszczególnych województwach, co może prowadzić do niezdrowej konkurencji, i tak coraz gorzej radzących sobie finansowo WORD-ów.

Projekt ten głośno skrytykowali samorządowcy, obwiniając rząd o spychanie swoich problemów i niewygodnych decyzji na urzędy marszałkowskie. Negatywne opinie na temat zmian w ustawie wyraziły również: Związek Województw RP, Konwent Marszałków RP oraz Związek Powiatów Polskich. 

Nowe stawki egzaminów nadal nieustalone

Co prawda, w projekcie nowelizacji zapisano możliwość podwyższenia stawek za egzaminy, ale jednocześnie nie ustalono konkretnych kwot, jak to było dotychczas, a jedynie ich maksymalną wysokość. 

W przypadku części teoretycznej opłata w każdym przypadku miałaby wynosić 50 zł.  Z kolei stawki za egzamin praktyczny miałyby być zróżnicowane w zależności od kategorii. I tak proponowane stawki maksymalne miałyby wyglądać następująco: 

  • 200 zł dla kategorii: AM, A1, A2, A, B1, B, C1, D1, T ; 
  • 250 zł dla kategorii: B+E, C1+E, C, C+E, D, D+E, D1+E. 

W przypadku najpopularniejszej kategorii B mamy więc już znaczny wzrost ceny łącznej (za część teoretyczną i praktyczną) ze 170 na 250 zł (o 80 zł więcej). Zakładając oczywiście, że wyznaczona zostanie najwyższa możliwa stawka. 

Zobacz wideo

Dotąd resort infrastruktury podkreślał, że nie planuje podwyżek opłat za egzaminy na prawo jazdy. Tak napisany projekt ustawy sprawiłby jednak, że mogłyby one zostać wprowadzone, ale nie rękoma ministerstwa, a jedynie przy jego aprobacie. Zarówno odpowiedzialność za ewentualną podwyżkę, jak i kłopotliwe ustalenie optymalnych kwot za egzaminy spadłaby bowiem na włodarzy poszczególnych województw. 

Co więcej, skoro decyzja miałaby zostać w rękach władz lokalnych, tym samym każde województwo mogłoby wyznaczyć inne kwoty. Przyszli kierowcy za udział w identycznym egzaminie zapłaciliby więc inną stawkę w GdańskU, inną w Łodzi, a jeszcze inną w Warszawie. 

Senackie weto może nie wystarczyć. Podwyżki bardzo prawdopodobne 

Przy aktualnym układzie sił, weto Senatu nie oznacza jednak zbyt wiele. Projekt ze zmianami w przepisach wróci teraz do Sejmu, a ten może go ostatecznie przegłosować i wysłać do kancelarii prezydenta, gdzie będzie czekał już tylko na podpis Andrzeja Dudy.

Z drugiej strony stawki, które zaproponowano w nowelizacji to nie koniec. Ustawa zakłada także możliowść corocznej waloryzacji stawek za egzaminy o średnioroczny wskaźnik inflacji ogłoszony przez GUS. Do tego pamietać trzeba też, że nadal nie spełniono wymagań egzaminatorów, którzy domagają się 20 proc. podwyżek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.