Na popularnym kanale "STOP CHAM" na serwisie YouTube pojawiło się z pozoru niegroźne nagranie. Kierowca starej alfy romeo wyprzedza na zakazie na drodze DK35 ze Świdnicy do Wrocławia. Manewr absolutnie zakazany i naganny, ale takie zachowania widujemy przecież na polskich drogach nagminnie. Ten przypadek pokazuje, dlaczego BEZWZGLĘDNIE powinniśmy się stosować do znaków, a wyprzedzać tylko, kiedy mamy pewność, że zrobimy to bezpiecznie.
Prowadzący alfę traci panowanie nad samochodem, wpada w poślizg, wypada z drogi i dachuje. Wydaje się, że dzieje się to dość powoli, bez wielkiego impetu. W dodatku wzorowo zachowuje się kierowca auta nagrywającego całe zajście i jego pasażer, którzy błyskawicznie zatrzymują się, żeby udzielić pomocy. Pasażer mówi, że jest ratownikiem medycznym. Niestety.
Kierowca Alfy zmarł, mój pasażer go reanimował. Pasażerce nic się nie stało. Przykład skrajnej głupoty
- czytamy w opisie filmu. Nie wiadomo, czy kierowca włoskiego auta miał zapięte pasy bezpieczeństwa. Film możecie obejrzeć poniżej:
Wyprzedzanie to jeden z najbardziej niebezpiecznych manewrów na drodze. Polscy kierowcy często decydują się na karkołomne i skrajnie niebezpieczne manewry wyprzedzania. Popularne konta w serwisie YouTube pełne są rażących przykładów, jak groźne może być nieodpowiedzialne zachowanie. Sytuacja z DK35 powinna otworzyć wszystkim oczy. Kiedy ignorujemy znaki i zasady, to śmierć na drodze jest dosłownie o krok. Czasem wystarczy chwila.
Prawidłowo wykonany manewr wyprzedzania wymaga od kierowcy dochowania kilku obowiązków. Art. 24 ustawy Prawo o ruchu drogowym obliguje go do zachowania szczególnej ostrożności, a w tym zachowania bezpiecznego odstępu od wyprzedzanego uczestnika ruchu drogowego. Bezwzględnie przestrzegamy zakazów i linii. Drogowcy umieścili je przecież z konkretnego powodu.
Poza tym prowadzący powinien upewnić się, że ma odpowiednią widoczność, nikt inny nie zaczął wyprzedzać przed nim i ma dostateczne miejsce do wykonania manewru - tak żeby nie utrudnić ruchu nikomu innemu.