Czytelnik Gazety Wyborczej zauważył, że na parkingu przy ulicy Chlubnej (niedaleko oczyszczalni Czajka) na warszawskiej Białołęce znajduje się około 100 rozbitych pojazdów Panek CarSharing. Na terenie składowane są samochody z całej Polski, które brały udział w poważnych stłuczkach w przeciągu ostatnich 5 lat (czyli od początku funkcjonowania firmy).
Ich naprawa była jednak nieopłacalna, dlatego też spotkał je tak smutny koniec. Jak poinformował portal Wyborcza.pl rzecznik prasowy Panek CarSharing, Michał Garbaczuk - "Są to samochody po szkodach całkowitych, których według procedur ubezpieczyciela koszt naprawy przewyższa wartość samochodu".
Jak donosi Gazeta Wyborcza, w samym 2022 r. 53 auta z "Panka" uczestniczyły w różnego rodzaju zdarzeniach drogowych, co przekłada się na 2 proc. odsetek wszystkich aut, jakie tworzą flotę firmy (aktualnie liczy ona 2500 pojazdów).
Nasi koledzy z redakcji next.gazeta.pl próbowali dowiedzieć się, jaki los czeka porzucone pojazdy. Niestety, przedstawiciele firmy nie chcieli podzielić się tymi informacjami - "wnioskowane informacje dotyczące dalszego losu pojazdów, które trafiają na plac, oscylują wokół technicznych oraz organizacyjnych aspektów funkcjonowania firmy i stanowią prawnie chronioną tajemnicę przedsiębiorstwa, którą Spółka nie może się podzielić."
Panek CarSharing pod względem liczby samochodów, jak również lokalizacji, w których dostępna jest usługa, jest aktualnie liderem na rynku car-sharingu w Polsce. Działalność firmy rozpoczęła się w 2017, kiedy to na ulice Warszawy wyjechało 300 egzemplarzy Toyoty Yaris. Aktualnie wynajęcie auta jest możliwe w ponad 150 lokalizacjach na terenie całego kraju.