Toyoty dla ONZ powstają w jednym miejscu na świecie. 650 sztuk miesięcznie

ONZ oraz inne organizacje pozarządowe działające w strefach wojny, klęsk żywiołowych i humanitarnych używają aut jednej marki: Toyota. Dlaczego? Bo są wyjątkowo wytrzymałe, ale i tak trzeba je dodatkowo przygotować na ciężkie warunki. Zajmuje się tym jeden serwis na świecie.

Miesięcznik "Top Gear" (nie mylić z programem telewizyjnym o tej samej nazwie) ostatnio podjął wyjątkowy temat: Skąd biorą auta organizacje pozarządowe, na czele z ONZ? Myślicie, że kupują je w salonach samochodowych? Kupują, ale tylko w jednym salonie. Punkt sprzedaży i serwis Toyoty w Gibraltarze specjalizuje się w przygotowywaniu aut japońskiej marki na szczególne warunki.

Więcej ciekawych wiadomości znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Chodzi przede wszystkim o wzmacnianie aut, tak aby dłużej przetrwały surowe warunki i bezwzględną eksploatacją, ale również uzupełnianie wyposażenia o specjalne elementy i lakierowanie na wyjątkowe kolory lub zestaw kamuflujących barw. W przypadku ratowania ludzi przez Organizację Narodów Zjednoczonych, czy Międzynarodowy Czerwony Krzyż lepiej wybrać kolory rzucające się w oczy (żeby nie stać się celem wojskowych ataków), ale gdy chodzi o wyłapywanie kłusowników, idealna jest wojskowa "panterka".

Niektóre samochody dostają mocniejsze zderzaki, osłony podwozia i silnika, terenowe opony i mechanizmy różnicowe z blokadą. Inne są wyposażane w specjalne dodatki i uchwyty na zewnątrz oraz w kabinie. Chodzi o kompresory powietrza, kanistry z paliwem, radiostacje, dodatkowe akumulatory itp. Auta są przerabiane na bagażówki, więźniarki, ambulanse, mobilne warsztaty i laboratoria, samochody do przewozu matek z dziećmi. Nie ma tylko aut opancerzonych, bo organizacje, które je zamawiają, ich nie używają. Za to mogą okleić szyby folią chroniącą przed odłamkami szkła.

 

Wśród Toyot szykowanych dla ONZ króluje jeden model

Jakie modele najczęściej są poddawane modyfikacjom przez Toyota Gibraltar Stockholdings? Przede wszystkim legendarne modele terenowe Hilux i różne generacje Land Cruisera, włącznie z przestarzałą technicznie, ale wciąż produkowaną generacją J70, na widok której ślini się wielu fanów motoryzacji.

W podziemnym parkingu Toyoty Gibraltar stoją tysiące białych aut z kierownicami po lewej lub prawej stronie, czekających na modyfikacje. W przyszłości każde zostanie przygotowane na indywidualne zamówienie. Na życzenie pracownicy przystosowują do misji humanitarnych i pokojowych też skromniejsze modele: RAV4, Hiace, a nawet Corolle sedan.

Toyota Gibraltar Stockholdings twierdzi, że od 1996 r. przystosowała w podobny sposób już ponad 80 tys. samochodów i dostarczyło je do co najmniej 100 krajów. W ostatnich latach popyt nawet wzrósł. Główne przyczyny to kryzysy humanitarne wywołane epidemią koronawirusa i wojnami wybuchającymi w różnych rejonach świata. Miesięcznie przygotowują nawet 650 aut. Nigdy byśmy nie przypuszczali, że garaż przedstawiciela Toyoty w malutkim terytorium zamorskim Wielkiej Brytanii to tak fascynujące miejsce.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.