Poprzedniej nocy w całej Polsce pojawiły się mrozy. O czym mówimy w kolejnych tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl. A to oznacza, że o poranku część kierowców mogła mieć problem z rozruchem silnika. W takiej sytuacji naturalne staje się użycie kabli rozruchowych i "pożyczka" prądu z innego auta. Jak jednak te kable podłączyć, aby nie zrobić zwarcia? Metoda jest tylko jedna.
Czemu samochód nie odpala na mrozie? Bo niska temperatura powoduje ukrywanie potencjału elektrycznego akumulatora. Kierowca o problemach z baterią często przekonuje się, zanim przekręci kluczyk w stacyjce. Świadczą o tym przygasające kontrolki czy przestawiony zegarek. A żeby odpalić silnik w takim przypadku, konieczne jest posiadanie kabli rozruchowych i znalezienie "dawcy" prądu.
Załóżmy jednak, że kierujący już wszystko ma. Jak zatem powinien podłączyć przewody w swoim aucie i aucie np. sąsiada? Trzeba pamiętać o kilku krokach.
Oczywiście na powyższym opisie zasady odpalania na kable nie kończą się. Jest jeszcze kilka reguł, o których kierujący muszą pamiętać.
Gdy "pożyczka" prądu zakończy się sukcesem i silnik uda się odpalić, na początek nie należy go gasić. Najlepiej, aby kierowca udał się w co najmniej kilkunastokilometrową przejażdżkę. To da mu gwarancję, że ponowny rozruch nie zakończy się porażką. Zanim jednak ruszy z miejsca, powinien pamiętać o... odłączeniu przewodów rozruchowych. Kolejność jest praktycznie dowolna. Należy jednak pamiętać o tym, aby podczas odłączania kabli nie dotknąć do siebie zacisków na przewodach z przeciwnymi biegunami – to również może doprowadzić do zwarcia.