Jak odpalać samochód na kable? Jest tylko jeden dobry sposób ich podłączenia

Schodzisz o poranku do auta, ale gdy przekręcasz kluczyk w stacyjce, silnik rzęzi i nie chce odpalić? No to stałeś się właśnie jedną z ofiar pierwszych mrozów w Polsce. Całe szczęście auto da się odpalić. Potrzeba do tego dwóch kabli i znajomości kilku zasad.

Poprzedniej nocy w całej Polsce pojawiły się mrozy. O czym mówimy w kolejnych tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl. A to oznacza, że o poranku część kierowców mogła mieć problem z rozruchem silnika. W takiej sytuacji naturalne staje się użycie kabli rozruchowych i "pożyczka" prądu z innego auta. Jak jednak te kable podłączyć, aby nie zrobić zwarcia? Metoda jest tylko jedna.

Zobacz wideo Motocyklista jechał na jednym kole. Nie zatrzymał się do kontroli i zdołał uciec

Potrzebne są kable rozruchowe i "dawca" prądu

Czemu samochód nie odpala na mrozie? Bo niska temperatura powoduje ukrywanie potencjału elektrycznego akumulatora. Kierowca o problemach z baterią często przekonuje się, zanim przekręci kluczyk w stacyjce. Świadczą o tym przygasające kontrolki czy przestawiony zegarek. A żeby odpalić silnik w takim przypadku, konieczne jest posiadanie kabli rozruchowych i znalezienie "dawcy" prądu.

Jak podłączyć kable rozruchowe?

Załóżmy jednak, że kierujący już wszystko ma. Jak zatem powinien podłączyć przewody w swoim aucie i aucie np. sąsiada? Trzeba pamiętać o kilku krokach.

  1. Podpinamy czerwony przewód do plusa sprawnego akumulatora.
  2. Drugi koniec czerwonego przewodu podłączamy do dodatniego zacisku (plusa) biorcy.
  3. Czarny przewód podłączamy do minusa dawcy.
  4. Drugi koniec czarnego przewodu podpinamy do masy. To oznacza podpięcie go np. do jednego z metalowych elementów karoserii umieszczonych pod maską.

Podłączenie kabli to jedno. Zasad jest więcej

Oczywiście na powyższym opisie zasady odpalania na kable nie kończą się. Jest jeszcze kilka reguł, o których kierujący muszą pamiętać.

  • Kierujący pojazdem dawcą pod żadnym pozorem nie powinien gasić silnika. W przeciwnym razie może dojść do wyładowania obydwu baterii.
  • W pojeździe oddającym energię warto na chwilę zwiększyć obroty – tak, żeby zmaksymalizować pracę alternatora uzupełniającego straty prądu.
  • W aucie biorcy z kolei warto wyłączyć wszystkie odbiorniki energii, a w tym radio, ładowarkę do telefonu czy ogrzewanie.
  • Tak połączone pojazdy warto zostawić na dobre kilka minut. W tym czasie bateria w pojeździe biorcy będzie miała czas na doładowanie. Dopiero po kilku minutach w aucie biorcy można podjąć próbę rozruchu silnika.

Odłącz kable rozruchowe dowolnie. Nie zwieraj jednak ich zacisków!

Gdy "pożyczka" prądu zakończy się sukcesem i silnik uda się odpalić, na początek nie należy go gasić. Najlepiej, aby kierowca udał się w co najmniej kilkunastokilometrową przejażdżkę. To da mu gwarancję, że ponowny rozruch nie zakończy się porażką. Zanim jednak ruszy z miejsca, powinien pamiętać o... odłączeniu przewodów rozruchowych. Kolejność jest praktycznie dowolna. Należy jednak pamiętać o tym, aby podczas odłączania kabli nie dotknąć do siebie zacisków na przewodach z przeciwnymi biegunami – to również może doprowadzić do zwarcia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.