Opinie Moto.pl: Opel Grandland 1.6 300 KM Plug-in Hybrid - już nie stawiam na nim krzyżyka

Nie stawiam już krzyżyka, bo od zeszłego roku przy Grandlandzie nie widnieje już literka "x". Jak sprawdza się z kompaktowy crossover? Bardzo dobrze, ale ma też istotne wady.

Kompaktowe SUV-y – choć przez wielu jest to szczerze znienawidzony segment, ja darzę go dość dużą sympatią. Wydają się dość uniwersalną propozycją dla osób, które żyją w mieście, ale co jakiś czas z niego wyjeżdżają, a w dodatku nie podróżują samotnie i zabierają ze sobą czasem trochę więcej rzeczy. Największą wadą tego segmentu jest zazwyczaj jego cena. Jak jest w tym przypadku? Ceny Grandlanda zaczynają się od 135 400 zł, ale konfiguracja wymaga dopłaty do lakieru w wysokości 1 500 zł (przynajmniej tak jest obecnie w konfiguratorze). Dla porównania ceny Astry startują od 105 900 zł i tutaj również wymagana jest dopłata do lakieru. Oznacza to, że jeśli zamiast zwykłego kompakta, chcielibyśmy kompaktowego SUV-a, musimy dopłacić prawie 30 tys. zł, a więc niemal 30 procent więcej. Jeśli porównamy Grandlanda do Astry w nadwoziu kombi, różnica zmaleje o 5 tysięcy złotych.

Wygląd, czyli kwestia gustu, ale nie do końca

Tak, w większości przypadków wygląd jest kwestią gustu, ale poza tym, że Grandland wygląda w moim odczuciu dobrze, to śmiem twierdzić, że wygląda również poprawnie. Te dwie cechy nie zawsze idą ze sobą w parze. Jeśli chodzi o nadwozie, to jest nowocześnie i dość minimalistycznie. Kształty nie są przekombinowane, przetłoczenia dobrze grają z sylwetką samochodu, a całość utrzymuje naprawdę ładne proporcje. Sporo urody dodaje z pewnością pas przedni, nazwany Opel Vizor, który wpisuje Grandlanda do nowej rodziny stylistycznej Opla, w której rozgościły się już Mokka i Astra.

Opel Grandland Plug-in HybridOpel Grandland Plug-in Hybrid fot. Filip Weremij

W konfiguratorze nie zaszalejecie z wyborem koloru. W palecie znajduje się ich łącznie pięć, a moim zdaniem „szary vulkan", którym pokryty jest testowany przeze mnie egzemplarz, to najlepszy wybór. Dobrze komponuje się z czarnymi elementami stylistycznymi, dachem i słupkami.

Wnętrze – czyli trochę po staremu, trochę po nowemu

Na pewno nie można powiedzieć, że wnętrze Grandlanda wygląda źle. Nie wiem też, czy mogę powiedzieć, że wygląda dobrze. Mam wrażenie, że projektanci rozpoczęli jego modernizację, udali się w przerwie na kawę i po powrocie zapomnieli zmodernizować pozostałe elementy. Udało się im umieścić imponujących rozmiarów wyświetlacz wskaźników kierowcy, ale nie nadali mu żadnego ciekawego kształtu i jest prostokątny. Z ekranem centralnym jest całkiem nieźle, choć wyższa rozdzielczość na pewno poprawiłaby odczucia z korzystania. Pure Panel (właśnie tak Opel nazwał konfigurację tych dwóch ekranów) komponuje się jednak dobrze jako całość. Po części zawdzięcza to ładnemu wykończeniu oraz współgraniu z kratkami nawiewów. Szkoda tylko, że reszta elementów nieco odstaje. Mam na myśli przyciski pod radiem, kierownicę, panel klimatyzacji czy konsolę środkową, w której notabene znalazły się elementy, które widzieliśmy już w Peugeocie 3008 i to 5 lat temu. Nie chodzi o to, że wszystkie te rzeczy wyglądają źle. Chodzi o to, że nie pasują do nowoczesnych akcentów. Pomijając jednak kwestie estetyczne, to warto docenić, że pozostawiono tak wiele fizycznych przycisków.

Opel Grandland Plug-in HybridOpel Grandland Plug-in Hybrid fot. Filip Weremij

Pokonując pierwsze kilometry, miałem wrażenie, że kierownica jest za mało masywna, a wieniec za cienki. Przyzwyczaiłem się jednak do niej po jednym dniu jazdy i rozstałem się z tym wrażeniem. Zabrakło mi na niej przycisku, który zmieniłby rodzaj wyświetlanych informacji na ekranie kierowcy. Żeby zamiast danych komputera pokładowego wyświetlić na przykład wskazówki nawigacji, trzeba za każdym razem wchodzić w ustawienia pojazdu w ekranie centralnym, co zajmuje zdecydowanie za dużo czasu.

Opel Grandland Plug-in HybridOpel Grandland Plug-in Hybrid fot. Filip Weremij

Hybryda typu plug-in – najlepszy kompromis?

Nie wymyślę nic nowego, jak napiszę, że samochody ładowane z gniazdka mają prawdziwy sens tylko w przypadku, kiedy możemy ładować je w swoim domu lub pracy. Hybryd typu plug-in tyczy się to tym bardziej, bo wymagają częstszego ładowania, a jazda w mieście z rozładowanym akumulatorem nie ma większego sensu. Co prawda, w większości takich aut (również w Grandlandzie) nawet po rozładowaniu akumulatorów, możemy poruszać się jak klasyczną hybrydą. Tylko że klasyczna hybryda nie musi wozić na pokładzie ciężkiego akumulatora.

Opel Grandland Plug-in HybridOpel Grandland Plug-in Hybrid fot. Filip Weremij

W moim przypadku jazda z „pustym" akumulatorem skutkowała zużyciem paliwa na poziomie około 9 l/100 km. Mowa o jeździe miejskiej, przy sporym ruchu i całkiem żwawym przemieszczaniu. Może nie jest to dużo jak na 300-konne auto (sam silnik spalinowy ma moc 200 KM, a silniki elektryczne mają 110 KM z przodu i 113 KM z tyłu), ale nie jest to też wynik, który rekompensowałby wyższą cenę przy zakupie.

Jak sam napisałem, taka jazda nie ma sensu, więc możliwie szybko naładowałem akumulatory, żeby cieszyć się przywilejami hybrydy z wtyczką. Katalogowy zasięg (WLTP) w trybie elektrycznym, w cyklu mieszanym to od 57 do 59 kilometrów. Byłem więc nieco rozczarowany, gdy po przejechaniu 23 kilometrów, komputer wskazywał naładowanie na poziomie 10 procent. W międzyczasie ubyło też nieco paliwa (1,9 l/100 km). Dla przejrzystości dodam, że temperatura w tych dniach schodziła nawet do 6 stopni Celsjusza. Biorąc pod uwagę, że pojemność akumulatorów wynosi 13,2 kWh (brutto), od zasięgu na prądzie można by oczekiwać nieco więcej.

Opel Grandland - zasięgOpel Grandland - zasięg fot. Filip Weremij

Jeśli pominiemy tę kwestię, to układ napędowy zapewnia przyjemne prowadzenie, płynnie rozwija moc, na której niedobór nie można narzekać. Czasem trzeba tylko być cierpliwym, bo zdarza się, że po wciśnięciu mocniej pedału przyspieszenia, trzeba zaczekać, aż spalinowy silnik uruchomi się, skrzynia biegów zredukuje bieg, a moc trafi na koła. Odczuwa się to, kiedy trzeba szybko włączyć się do ruchu lub zmienić pas. Ale taki urok wszystkich aut z więcej niż jednym źródłem napędu. Za to po przejściu w tryb „Sport" jest naprawdę przyjemnie, a każde muśnięcie gazu daje przyjemne odczucie. Dla tych, którzy lubią dynamiczną jazdę, może się okazać, że jest to najlepszy tryb. Tylko że z punktu widzenia ekonomii, nie ma sensu, bo silnik spalinowy nigdy wtedy nie gaśnie, a więc zwiększa się zużycie paliwa.

Prowadzenie na piątkę!

Jeśli chodzi o prowadzenie, to ciężko mieć jakieś zastrzeżenia. Bardzo spodobała mi się praca układu kierowniczego, który automatycznie dobierał stopień wspomagania. Podczas manewrów parkingowych obracanie kierownicą prawie nie wymagało użycia żadnej siły, natomiast podczas jazdy, opór podczas skręcania był wręcz idealny. Ani za mały, ani za duży. Grandlanda pochwalić trzeba także za zwrotność. Średnica zawracania według katalogu wynosi 10,67 m, a to bardzo dobry wynik (dla porównania w Corsie wynosi 10,4 m) i daje się to odczuć. Zawieszenie nie jest „usportowione" i chwała za to. Pomimo sporej mocy, to nie jest samochód ze sportowym zacięciem, dlatego bardzo przypadła mi do gustu praca zawieszenia, która nastawiona była na komfort. Kiedy dodamy do tego wygodne fotele i przyzwoite wygłuszenie wnętrza, to okazuje się, że Grandland to samochód, którym bardzo przyjemnie się podróżuje.

Opel Grandland Plug-in HybridOpel Grandland Plug-in Hybrid fot. Filip Weremij

Czas na technologię

Zdążyłem już ponarzekać na ekrany w Grandlandzie. A co z systemem infotainment? Działa w miarę płynnie. Podczas mojej przygody z tym autem, nie doszło do żadnego zawieszenia, ani spowolnienia działania. Nie mogę jednak powiedzieć, aby poruszanie się po menu i ustawieniach było intuicyjne. Potrzebowałem sporo czasu, aby oswoić się z całym systemem.

Opel Grandland Plug-in HybridOpel Grandland Plug-in Hybrid fot. Filip Weremij

Systemy asystujące kierowcę działały poprawnie, a to już spory plus. Sprawnie wykrywały pasy ruchu oraz inne pojazdy. Spodobał mi się także system Night Vision, który zadebiutował właśnie w Grandlandzie. To kamera termowizyjna zamontowana tuż pod znaczkiem, która wykrywa ludzi oraz zwierzęta. Mogłem sprawdzić jej działanie kilka minut po tym, jak odebrałem auto do testów, gdy pewien czworonóg postanowił, że wybiegnie zza samochodów tuż przed maskę. System zareagował bardzo szybko, a na ekranie wskaźników kierowcy zobaczyłem obraz z kamery z uroczą, aczkolwiek nie do końca rozsądną psiną, otoczoną żółtym prostokątem.

Kolejny plusik za bardzo dobrze działające reflektory pikselowe Intelli-Lux. Każdy reflektor to 84 diody LED, które pozwalają na precyzyjne kierowanie wiązki światła.

Opel Grandland Plug-in HybridOpel Grandland Plug-in Hybrid fot. Filip Weremij

Opel Grandland to bardzo dobry samochód, ale ma też wady

Według mnie, podstawową jest cena. Wartość katalogowa testowanego egzemplarza to 239 700 zł. To niemało jak na kompaktowego SUV-a, ale cena wynika w dużej mierze z oszczędnego i mocnego napędu. I tutaj pojawia się druga wada. Zasięg w trybie elektrycznym. Jeśli mój przypadek nie jest odosobniony, to 25-30 kilometrów może nie być wystarczające, aby w większym mieście jeździć cały dzień tylko na prądzie. Poza tym Opel Grandland przekonał mnie do siebie, a jazda nim była bardzo przyjemna.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.