Warszawski ratusz opracował cztery warianty ulepszenia ruchu rowerowego na Starym Mokotowie. Każdy wymaga mniejszych lub większych zmian w infrastrukturze drogowej. Ucierpią na tym kierowcy, ponieważ każdy z planów zakłada pozbycie się części miejsc parkingowych.
Pierwszy z wariantów - "niezbędny" - zakłada likwidację aż 204 istniejących miejsc parkingowych. To całkiem spora liczba, ponieważ stanowi 34,06 proc. wszystkich dostępnych miejsc w tej dzielnicy. Sprawa dotyczy następujących ulic:
Ten wariant zakłada, że na al. Niepodległości ścieżka rowerowa poprowadzi wschodnią częścią jezdni. To oznacza konieczność likwidacji 46 prostopadłych miejsc parkingowych. Kolejne 101 miejsc, które znikną, zlokalizowano przy ul. Puławskiej. Ratusz podaje, że koszt przygotowania i wprowadzenia wariantu wynosi ponad 3,8 mln zł.
Każdy następny jest rozszerzeniem wariantu podstawowego. Kolejna wersja to wariant "minimalny". Zakłada likwidację dodatkowych miejsc na następujących ulicach:
Ten wariant zakłada likwidację aż 371 miejsc parkingowych, czyli aż 37,21 proc. wszystkich miejsc dostępnych w tym rejonie. Z ulicy Kazimierzowskiej zniknęłoby 99 miejsc, natomiast z ulicy Madalińskiego (od al. Niepodległości do Św. Szczepana) wszystkie. Ten wariant wyceniono na ponad 6,8 mln zł.
Ratusz przygotował jeszcze wariant "rekomendowany". Zakłada budowę pasa ruchu dla rowerzystów poprowadzonego po południowej stronie drogi. Taka zmiana wymusiłaby likwidację miejsc postojowych po jednej stronie drogi. Przy okazji doszłoby do uspokojenia ruchu na następujących ulicach:
W tym wariancie zniknęłoby 669 miejsc parkingowych, a sam koszt wyniesie prawie 8,5 mln zł.
Wariant "maksymalny" zakłada zmiany na następujących ulicach:
Większość z tych ulic jest jednokierunkowa, dlatego projekt zakłada wprowadzenie kontraruchu rowerowego oraz zmienionego sposobu parkowania. W takim wariancie zniknęłoby 1068 miejsc parkingowych, a koszt projektu oszacowano na ponad 10,1 mln zł.
Ratusz zamierza przeprowadzić w tej sprawie konsultacje społeczne w formie m.in. przejazdu rowerowego. Mieszkańcy obawiają się, że w ten sposób przekaz trafi do jednej grupy