Siekiera i broń poszły w ruch na stacji we Wrocławiu. Powód? Nie uwierzycie

Na jednej ze stacji na terenie wrocławskiego Grabiszyna odbyła się scena, jak z filmu kryminalnego drugiej kategorii. Kierowcę busa zaatakowało dwóch mężczyzn. Jeden z przedmiotem przypominającym pistolet, drugi z siekierą. Powodem było rzekome... zajechanie drogi.

Psychologowie już dawno temu udowodnili, że osoby za kierownicą zwykle stają się bardziej agresywne, niż w życiu codziennym, ale dwóch mieszkańców Wrocławia, ostro przesadziło. Obaj panowie najwyraźniej naoglądali się za dużo filmów o pruszkowskiej mafii z lat 90-tych.

Na jednej ze stacji paliwowych we wrocławskim Grabiszynie jeden z nich wybiegł z auta i zaczął grozić kierowcy busa bronią palną, a przynajmniej czymś co ją przypominało. Powód? Według mniemania agresora, prowadzący auto dostawcze zajechał mu wcześniej drogę.  

Więcej informacji z polskich dróg znajdziecie na stronie głównej Gazeta.pl

Na tym jednak się nie skończyło. Dla lepszego efektu, po chwili do mężczyzny z bronią palną dołączył jego znajomy z siekierą. Panowie jednak zapomnieli, że stacja paliw z monitoringiem składającym się z kilkunastu kamer, to nie najlepsze miejsce na tego typu popisy. 

Wezwani na miejsce policjanci, dzięki nagraniom z monitoringu, dość szybko ustalili personalia napastników. Prowodyrem całej akcji okazał się 44-letni mieszkaniec Wrocławia, który dość szybko został zlokalizowany i zatrzymany. Podczas przeszukania okazało się, że agresor posiada przy sobie narkotyki.  

Mężczyzna usłyszał już zarzuty z art. 190 par. 1 kk o groźbach karalnych, za które grozi do dwóch lat pozbawienia wolności. Oprócz tego będzie odpowiadał także za posiadanie nielegalnych środków odurzających. W związku z tym 44-latkowi grozi łącznie do 3 lat pozbawienia wolności. 

Źródło: Policja