Musimy cofnąć się w czasie do roku 1970, a dokładnie 31 grudnia. Wtedy też powstał amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego (NHTSA). Organ do dzisiaj dba o bezpieczeństwo zmotoryzowanych m.in. poprzez tworzenie specjalnych wymogów dotyczących nowych samochodów. NHTSA stoi m.in. za testami zderzeniowymi NCAP (New Car Assessment Program), które powołała do życia w 1979 roku. Wkrótce, za amerykańskim przykładem, podobne testy zaczęto przeprowadzać w innych zakątkach świata.
Po niecałych dwóch latach działania urząd wprowadził federalne standardy bezpieczeństwa pojazdów silnikowych dotyczący "zewnętrznej ochrony". W nich też pierwszy raz sformułowano odpowiednie wymagania co do zderzaków. Co ciekawe, w nowym prawie chodziło raczej o uchronienie kierowcy przed kosztownymi konsekwencjami potencjalnych stłuczek, niż dbaniu o jego własne bezpieczeństwo.
Zgodnie z prawem przedni zderzak auta miał do prędkości 5 mph (8 km/h) ustrzec przed zniszczeniem elementów przekładających się bezpośrednio na bezpieczeństwo m.in. reflektorów i lamp, układu paliwowego czy klaksonu. Test przeprowadzany był w warunkach zderzenia z pionową ścianą. Przepisy weszły w życie we wrześniu 1972 roku, co w praktyce oznaczało zmiany w autach z rocznika modelowego 73. Jednak wielu producentom, zwłaszcza rodzimym, udało się wprowadzić zmiany jeszcze w roku wprowadzenia prawa. Co ciekawe, w większości pojazdów nie doszło do olbrzymich modyfikacji, ponieważ spełniały one wymagania.
Przełomem okazał się 1974 rok, gdy przepisy zostały lepiej dostosowane do realiów drogowych. "Wydajność" tylnego zderzaka, testowano już nie w warunkach zderzenia z prędkością 2,5, a 5 mph. Dodatkowo przedni musiał wykazać się sprawnością nie tylko w przypadku kolizji z pionową ścianą. W nowych testach wykorzystano wahadło o wymiarach 24 na 4,5 cala (610 na 114 mm), które z prędkością 5 mph uderzało w niego pod różnymi kątami. Właśnie to spowodowało wysyp pokracznie wyglądających zderzaków.
Koronnym przykładem mogą być tutaj Mercedesy z modeli R107, C107, W114, W116, Lamborghini Countach, Fiat X/19 czy Datsun 260Z. W ich przypadku dostosowane do amerykańskiego prawa zderzaki bardzo negatywnie wpływały na prezencję nadwozia, kompletnie zaburzając pierwotny jego design. W przypadku Porsche 911 pierwszej generacji zastosowano dwa odbojowe klocki, które aż tak bardzo nie kłóciły się z całością projektu. Jego następca z serii 930, który debiutował właśnie w 1974 roku, miał już zderzaki w pełni spełniające prawne wymogi. Charakteryzuje je kultowa już boczna harmonijka, która przez wielu uważana jest za piękny stylistyczny detal.
Porsche 930 Turbo Fot. TP71 / Shutterstock.com
W następnych latach producentom udało się już uporać z tym techniczno-wizualnym problemem. Jednak niektórzy, m.in. Mercedes, nadal mieli pewne trudności w zaprojektowaniu odpowiednich zderzaków. W przypadku niemieckiej marki widać to chociażby w modelu W126, gdzie w porównaniu do wersji europejskiej, amerykańska edycja nadal miała je nieestetycznie wysunięte. Aktualnie nowe samochody nadal muszą spełnić prawne wymagania, jednak technologia produkcji poszła tak bardzo do przodu, że nie stanowi to już żadnego problemu.