O przypadkach nieprawidłowych zachowań ze strony stróżów prawa opowiadamy też w serwisie Gazeta.pl.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czemu część kierowców nie przepada za patrolami drogówki? Nie, to często nie ma nic wspólnego z tym, że wyłapują one piratów drogowych. Niechęć tworzą takie właśnie sytuacje, jak opisana w tym materiale. Bo funkcjonariusze podróżujący tym nieoznakowanym bmw wcale nie chcą ujawniać wykroczeń. Oni chcą je prowokować.
Sytuacja miała miejsce w Szczyrku. Lewym pasem drogi porusza się biała skoda kamiq. Prawym nieoznakowane bmw. Teoretycznie wszystko wygląda poprawnie. Przynajmniej do momentu, w którym pojazdy nie zbliżą się do nieoznakowanego przejścia dla pieszych. W tym momencie nieoznakowane bmw ewidentnie hamuje. Nie zwalnia, a hamuje. I robi to bez żadnego wyraźnego powodu. Do przejścia nie zbliża się bowiem pieszy.
Powód takiego zachowania? Funkcjonariusze ewidentnie chcieli żeby biały kamiq ich wyprzedził. W takim przypadku mogliby odpalić bomby, ściągnąć skodę na parking, wywyższającym tonem głosu wyjaśniliby prowadzącemu błąd i ukarali go surowym mandatem. Kara sięgnęłaby 1500 zł. Dodatkowo kierujący skodą dostałby również 15 punktów karnych.
Perfidii sprawie dodaje fakt, że najpierw nieoznakowane bmw dogoniło białego kamiqa, aby później móc wyhamować przed pasami i sprawdzić czy kierowca skody zareaguje na takie zachowanie. To strasznie słabe...
Powyższej sytuacji nie da się inaczej ocenić niż w charakterze wymuszenia wykroczenia. Wymuszenia, bo co prawda art. 26 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym mówi o tym, że "kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany (...) zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego". Tyle że jak jeszcze raz to powtórzymy, tu żaden pieszy nie zbliżał się do przejścia.
Funkcjonariusze mogli zatem zredukować prędkość. Tak na wszelki wypadek. I na to pozwalają im obowiązujące przepisy. Tyle że na filmiku zarejestrowanym przez pojazd jadący z tyłu ewidentnie widać, że oni przyhamowali i to w sposób stanowczy. Prawie zatrzymali pojazd. To zdecydowanie wykracza poza ustawowy obowiązek.
Na koniec jeszcze krótkie wyjaśnienie. Nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy przeciwnikami stróżów prawa. Dobrze że są i dobrze że wlepiają kary kierującym popławiającym wykroczenia. Tyle że służba w policji to nie korporacyjne wypełnianie kratek w excelu. Jeżeli podczas służby wykroczenia nie uda się wykryć, policjanci powinni się cieszyć z rosnącego poziomu bezpieczeństwa, a nie prowokować kierowców do popełniania czynów zabronionych. Chyba nie na tym polega ich praca. I miejmy nadzieję, że po ujawnieniu tej sprawy, ci konkretnie funkcjonariusze przekonają się o tym na własnej skórze.