Dlaczego prędkościomierz kłamie? Są ważne powody

Pewnie nigdy byś nie pomyślał o tym, że twój własny samochód cię okłamuje. Tak jednak właśnie jest. Widzisz na liczniku 50 km/h? Możesz mieć zatem pewność, że tak szybko nie jedziesz. Czemu tak się dzieje? O tym w naszym materiale.

Listę kolejnych ciekawostek motoryzacyjnych opisujemy również w serwisie Gazeta.pl.

Prędkościomierze kłamią. To hasło, które w ostatnim czasie opanowało internet. I choć jest w nim sporo prawdy, tak naprawdę już w tym punkcie możemy napisać jedno. Za sytuację nie możecie winić biednych, a nawet niewinnych drogomierzy. Taki stan rzeczy to wynik działania włodarzy unijnych!

Zobacz wideo Uciekając przed policją, przejechał pod opuszczającymi się zaporami

Nie 50, a 46 km/h. To jednak przekłamanie bezpieczniejsze

Sprawa bulwersuje. I to jest w 100-proc. zrozumiałe. Całe szczęście kierowców polega jednak na tym, że przekłamanie jest korzystne dla nich. Liczniki w samochodach zawyżają bowiem prędkość – gdy pokazują, że wasze auto jedzie 50 km/h w mieście, tak naprawdę jedzie jakieś 45 do 46 km/h. Gdyby zaniżały, problem stałby się naprawdę palący. Bo mógłby oznaczać dla kierowcy niezawiniony mandat za prędkość.

Przekłamujący prędkościomierz to wada samochodu?

Tak, w tym punkcie informacja może się nie wydawać najgorsza. Tyle że przekłamywanie to nadal przekłamywanie. Czy to oznacza, że każdy samochód sprzedawany w Europie ma wadę fabryczną i można go np. oddać do salonu, żądając zwrotu pieniędzy? No właśnie nie. Bo przekłamywanie nie jest wyborem producentów motoryzacyjnych. Oni tak naprawdę wyboru nie mają. To kwestia wymogów uzyskania homologacji EWG. Auto podające realną prędkość nie dostanie homologacji na sprzedaż w Europie...

Licznik kłamie. I robi to według unijnego wzoru!

Gdyby komuś sprawa w tym momencie wydawała się mało paląca, dodamy do niej jeszcze jeden fakt. Nie dość, że włodarze UE wymagają od producentów, aby prędkościomierze przekłamywały prędkość, to jeszcze stworzyli nawet... wzór pozwalający na wyliczenie skali tego przekłamania. Tak, wzór! I zdaniem PZMOT wygląda on następująco.

0 ≤ V1 – V2 ≤ (V2/10) + 4 km/h, gdzie V2 to prędkość realnie osiągana przez pojazd, a V1 prędkość podawana na zegarach.

Czemu prędkościomierze muszą kłamać?

Na koniec jeszcze jedno pytanie kategorii zasadniczej. Nic nie poradzimy na to, że prędkościomierz w samochodzie zawyża prędkość. Czemu jednak system został tak właśnie skonstruowany? Po co to całe zamieszanie? No i okazuje się, że tworząc ten bubel prawny włodarze UE mieli na myśli kierowcę. Przekłamywanie prędkości pokazywanej przez auto może mieć za zadanie niwelować przekłamanie pomiaru szybkości w czasie ewentualnej kontroli drogowej.

Margines tolerancji prędkościomierza idealnie zgra się z marginesem błędu "suszarki" czy fotoradaru. Efekt? Ciężko mówić o niesprawiedliwym mandacie.

Po drugie – i tu już idziemy w daleko idącą nadinterpretację – mogło chodzić też o bezpieczeństwo. Gdy kierowca będzie święcie przekonany, że doszło do wypadku z prędkością 50 km/h, de facto szybkość jazdy okaże się o jakieś 4 – 5 km/h niższa. A tak niewielka różnica czasami może zadecydować o życiu lub śmierci uczestników.

Nie wierzysz, że prędkościomierz kłamie? Sprawdź go.

A na koniec mamy prośbę do was. Bo pewnie znajdą się tacy, którzy uznają, że to materiał, który idealnie odnalazłby się w serwisie z plotkami. I być może to prawda. Tyle że pisząc powyższe nie szukamy taniej sensacji. I o tym, że mamy rację, możecie przekonać się sami. Wystarczy że zrobicie prosty eksperyment w swoim aucie. Wyjedźcie za miasto i włączcie nawigację lub np. Yanosika. Aplikacje te badają prędkość waszego auta na podstawie zmiany położenia względem satelity – są zatem mocno dokładne. I zapewniamy was, że ich wskazanie będzie różne od wskazania na liczniku.

Przekonacie się o tym, że przy miliardowych inwestycjach w nowy model, producent decydował się na celowe zakłamywanie działania prędkościomierza. Decydował, bo musiał.
Więcej o: