To jedna z tych sytuacji, w których wiemy, że nic nie wiemy. Interesująca jest też sama data na nagraniu, które dzisiaj (2 sierpnia 2022 r.) pojawiło się na youtubowym kanale STOP CHAM. Jest tam rok 2016. Nie wiemy, czy to błąd, czy może rzeczywiście nagranie robi drugie okrążenie po internecie, ale warto mu się przyjrzeć. O polskich drogach piszemy codziennie na stronie głównej gazety.pl.
Będący na rondzie kierowca forda nagle się zatrzymuje i zaczyna gorącą dyskusję z kierowcą skody, który zatrzymał się, żeby poczekać na swoją kolej na wjazd na rondo. Po chwili skoda rusza, a ford... w nią wjeżdża. Internauci w komentarzach na YouTube i na serwisie Wykop.pl są prawie zgodni. To wyjątkowo nieudolna próba metoda wyłudzenia odszkodowania metodą na stłuczkę. Dobrze, że wszystko zarejestrowała kamerka nagrywającego.
Możliwy jest też inny scenariusz, który również przewija się w dyskusji. Prowadzący forda przestraszył się szybko zbliżającej się skody, zahamował w obawie, że ten jednak wjedzie na rondo. Kierowcy się pokłócili, a potem doszło do... spektakularnego nieporozumienia. Nerwy mogą prowadzić do tak dziwnych sytuacji. Co więcej, pojawiło się kilka komentarzy, że to wyjątkowo nieprzyjemne rondo, a takie sytuacje (z wyhamowaniem, nie kuriozalną stłuczką) czasem się tam zdarzają.
Poniżej możecie zobaczyć nagranie z Krakowa i ocenić sami.
Trudno wywnioskować, co tak naprawdę się stało, ale kierowcom od razu kojarzy się to z próbą spowodowania stłuczki i wyłudzenia odszkodowania. Nawet, jeśli w tym przypadku tak nie było i kierowca forda nie miał złych zamiarów, to wybuchła dyskusja. Bo temat stłuczek i wyłudzeń jest w 2022 r. znowu na topie.
Metoda "na stłuczkę" lub "na wypadek" nie jest niczym nowym. Stosowana jest od lat, jednak w ostatnich miesiącach zyskuje na popularności. Ten trend może się jeszcze nasilić w 2022 r., ponieważ wyższy mandat za kolizję może skłonić wielu kierowców do "dogadania się". Mandat za samo spowodowanie zderzenia waha się od tysiąca do trzech tysięcy złotych. Ściślej mówiąc, w przypadku zdarzenia, w wyniku którego nikt nie ucierpiał, policja wypisuje mandat za przewinienie, które doprowadziło do stłuczki i dolicza 1000 zł za samo spowodowanie kolizji.
Wysokość końcowej kary jest zatem różna, ale zaczyna się od 1020 zł. I policja musi taki mandat wystawić, nawet gdy mowa o niewielkiej "przecierce" na parkingu przed blokiem, z którą lakiernik uporałby się za najwyżej kilkaset złotych.
To furtka dla naciągaczy. Przestraszona widmem tak wysokiego mandatu osoba stwierdzi, że lepiej uniknąć kłopotów i zapłaci naciągaczowi kilkaset złotych, byle nie wzywał policji i nie dostać mandatu. Do tego dochodzą nerwy spowodowane incydentem - oszustowi dużo łatwiej zmanipulować ofiarę. Niektórzy zwracają uwagę, że mandat w wysokości 1500 zł za wykroczenia przeciwko pieszym może sprowokować oszustów do działania również na zebrach.
Nigdy nie piszemy o "pieszych rzucających się pod koła", ale trzeba pamiętać, że i przed podwyżkami na kierowców polowali wyłudzacze. Głównie na parkingach w centrach handlowych.
Jak kierowca może się bronić przed przeróżnymi naciągaczami? Nigdy nie panikujcie i nie dajcie się zastraszyć, poszukajcie świadków zdarzenia, sprawdźcie, czy w okolicy jest monitoring. Zdaniem policji jednak najskuteczniejszą metodą jest montaż wideorejestratora, który nagra próbę oszustwa i będzie stanowił dowód niewinności.
W razie potrzeby mamy wtedy dowód, że ktoś faktycznie machnął ręką i ustąpił nam pierwszeństwa. Warto, żeby w miarę możliwości taka kamera była w samochodzie zainstalowana. Materiał z takiego nagrania może posłużyć do tego, żeby udowodnić swoją niewinność
- jakiś czas temu tłumaczył sierż. sztab. Mariusz Kurczyk z Komendy Głównej Policji w rozmowie z Newserią.