Słupy śmierci czy zbawienie? Dlaczego wzdłuż dróg rosną drzewa

Jedni twierdzą, że drzewa przy drogach dają zbawienny cień. Inni natomiast są zdania, że stanowią słupy śmierci, które odbierają kierującym pole do manewrowania w razie np. poślizgu. Kto ma rację i co tak właściwie zrobić z drzewami przy drogach?

O innych rodzajach architektury drogowej opowiadamy również w serwisie Gazeta.pl.

Drzewa są ładne, dają cień, a do tego produkują tlen. Czemu zatem są przez kierowców nazywane słupami śmierci? Gdy są gęsto usadzone przy krawędzi jezdni, a do tego na drodze pojawi się sytuacja kryzysowa, kierujący będzie miał dwa wyjścia. Zderzenie czołowe z innym pojazdem lub zderzenie z drewnianym słupem. Przez drzewa nie będzie się mógł ratować np. ucieczką na przydrożne pole.

Zobacz wideo Kierowca przyspieszył na widok żółtego światła. Ta decyzja kosztowała go 1000 zł

23 osoby na 100 wypadków. Tyle ginie po uderzeniu w drzewo!

Oczywiście można mówić w tym przypadku o brawurze, łamaniu przepisów czy tym, że to samochód uderza w drzewo, a nie drzewo w samochód. Tyle że pomimo tych wszystkich faktów warto pamiętać o jednym. Cały czas mówimy o życiu ludzkim. Drzewa stanowią zatem taką samą przeszkodę podczas jego ratowania, jak chociażby zbyt szybka jazda w mieście. To raz. Dwa - drzewa nie są niebezpieczeństwem pozornym. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wyliczyła bowiem, że na 100 wypadków, w których pojazd uderza w drzewo, giną aż 23 osoby! To tragicznie wysoki wskaźnik.

Skąd drzewa wzięły się przy drogach?

No dobrze, ale skąd tak właściwie drzewa wzięły się przy drogach? Aby zrozumieć genezę tego zjawiska, trzeba się cofnąć w czasie o minimum 70-80 lat. Drzewa były sadzone przy drogach w czasach, w których samochodów prawie nie było. Ludzie podróżowali wozami konnymi, a liściaste korony drzew chroniły woźniców przed letnim słońcem. Później sytuację postanowiły wykorzystać władze ludowe. W PRL-u drzewa przy drogach chroniły niskiej jakości asfalt przed nagrzewaniem się i "spływaniem" do rowów. Poza tym stanowiły barierę chroniącą przed nawiewaniem zimą śniegu.

Problem z drzewami przy drogach to problem, który został odkryty tak naprawdę dopiero gdzieś w latach 90. XX wieku. To wtedy motoryzacja przeżywała prawdziwy boom. To wtedy też liczba pojazdów na drogach rosła lawinowo. I warto też dodać, że nie mówimy tu o powolnych fiatach 126 czy 125. Do Polski trafiały bowiem coraz częściej zachodnie produkty motoryzacyjne. A te miały zdecydowanie wyższą moc niż 25 koni mechanicznych oferowanych przez malucha...

Drzewa przy drogach. Co z nimi zrobić? Przestać sadzić na początek

No dobrze, ale co tak właściwie zrobić z drzewami przy drogach? Po pierwsze nie należy ich sadzić. Dokładnie tak właśnie robi się przy dopiero budowanych lub modernizowanych odcinkach. Nawet jeżeli prowadzone są nasadzenia, to w dużej odległości od krawędzi jezdni i rowów. To daje kierowcy pole do popisu w razie konieczności wykonywania manewrów unikających (lepiej uszkodzić auto po wjechaniu w pole niż przeciąć je na pół po uderzeniu w drzewo).

Drzewo przy drodze to trochę jak... kara śmierci

Po drugie - najlepiej byłoby tak naprawdę oczyścić drogi z drzew. Tak, wycinka z pewnością spotka się z oporem środowisk ekologicznych. Będą one powtarzać tezy mówiące o tonach tlenu produkowanych przez drzewa. I choć nie da się z nimi nie zgodzić, warto zadać proste pytanie. Czy w zamian za pozostawienie drzew przy drogach środowiska te wezmą na siebie odpowiedzialność za śmierci tysięcy kierowców i pasażerów? Oczywiście kontrargumentem będzie brawura. Tyle że kontrargumentem demagogicznym. Bo w drzewa uderzają nie tylko kierujący łamiący przepisy. W drzewa uderzają też ci, który musieli uciekać z drogi, bo przepisy złamał ktoś inny...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.