Kolejne porady związane z techniką jazdy publikujemy również w serwisie Gazeta.pl.
Lato uderzyło wreszcie z pełną siłą. Tyle że to dobra informacja, ale... przede wszystkim dla wypoczywających nad morzem. Dla osób, które w takich warunkach funkcjonują w mieście, chodzą do pracy, robią zakupy czy jeżdżą autem, silne upały mogą stanowić poważne zagrożenie. I jednym z lepszych przykładów jest chociażby udar cieplny.
Jakby pijany, ale trzeźwy? Wyobraźcie sobie, że choć nie wypiliście nawet grama alkoholu, nagle uderza was mocne osłabienie, a do tego stajecie się chwiejni, macie nudności, zaczynacie bełkotać i w coraz mniejszym stopniu kontrolujecie ręce czy nogi. To może oznaczać, że wasza głowa przegrzała się – pod wpływem bezpośredniego działania słońca lub np. temperatury w kabinie pasażerskiej. A w takim przypadku najpierw powinniście niezwłocznie przerwać jazdę samochodem, a później stopniowo schładzać organizm!
Badania naukowe już lata temu udowodniły, że wysokie temperatury mają wpływ np. na szybkość reakcji kierowcy. Podczas jazdy w temperaturze 27 stopni Celsjusza kierujący zareaguje aż o 22 proc. później, niż podczas jazdy w temperaturze 21 stopni.
W czasie upałów unikanie bezpośredniej ekspozycji słońca na głowę to podstawa. Dlatego wszyscy lekarze powtarzają np. o czapkach. To raz. Dwa kluczowe jest jednak również zachowanie w samochodzie. Całe szczęście w tym punkcie mamy dla kierowców dość dobre informacje. Dziś zdecydowana większość aut w Polsce posiada klimatyzację. A ta przynosi ulgę w czasie jazdy. Obniża temperaturę w kabinie pasażerskiej i sprawia, że kierujący nie musi obawiać się udaru słonecznego, a więc i tego, że pomimo trzeźwości zacznie prowadzić jak pijany...
W popularnym serwisie z ogłoszeniami sprzedaży samochodów aż 84 proc. pojazdów posiada na wyposażeniu klimatyzację. To w dużej mierze oddaje realia całego rynku.
Tyle że z klimatyzacji też trzeba umieć korzystać. Od razu po ruszeniu z miejsca nie uruchamiajcie jej z maksymalną siłą i maksymalnie niską temperaturą. Po pierwsze dlatego, że schładzacz w tak nagrzanej karoserii i tak nie stworzy 18-stopniowego środowiska. Po drugie dlatego, że w ten sposób łatwo się przeziębicie. Stopień chłodzenia trzeba zwiększać sukcesywnie, a do tego uruchomić schładzacz w taki sposób, aby był skierowany raczej na szybę i nogi.
Klimatyzacja, klimatyzacją. Co jednak należy zrobić w sytuacji, w której samochód nagrzał się na słońcu i kierowca chce przyspieszyć pracę schładzacza lub przynieść sobie ulgę pomimo jego braku na pokładzie pojazdu? Konieczne jest zatem... wietrzenie. W słoneczny dzień kabina pasażerska samochodu może się nagrzać nawet do 70 stopni Celsjusza. Otwarcie wszystkich drzwi przed ruszeniem z miejsca pozwoli na upuszczenie dobrych kilkunastu stopni. Gorące powietrze po prostu wydostanie się z pojazdu.
Wietrzenie można też kontynuować w czasie jazdy. Wystarczy w tym celu otworzyć część okien i włączyć dmuchawę z maksymalną siłą. Tyle że w tym punkcie musimy zrobić obostrzenie. Unikajcie przeciągów. Mogą przynieść ulgę, ale też was przeziębić.
Na koniec jeszcze jedna rada. Sztuka przetrwania w czasie upałów zakłada jeszcze jedną umiejętność motoryzacyjną. Umiejętność właściwego parkowania! Oczywiście nie zawsze musisz na siłę parkować samochód w cieniu czy garażu podziemnym. Nie zawsze jest to możliwe. Pamiętaj jednak o tym, że najlepiej ustawić pojazd tyłem do słońca. To raz. Dwa warto zabezpieczyć szyby za pomocą specjalnych mat termicznych. Te skutecznie ograniczą promieniom słonecznym dostęp do kabiny pasażerskiej i sprawią, że ta nagrzeje się w nieco mniejszym stopniu.