Rząd chce wprowadzić nowy rodzaj benzyny

Za mniej niż dwa lata na polskich stacjach paliw ma pojawić się nowy rodzaj benzyny. Nowy produkt ma mieć oznaczenie E10 i ma mieć większą domieszkę produktów wytworzonych, m.in. z kukurydzy, ziemniaków, buraków cukrowych, czy olejów roślinnych.

Nowy rodzaj paliwa to nie odległe plany, ale realny cel rządu, który ma być zrealizowany w 2024 roku. Jak czytamy w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów, wprowadzenie benzyny o oznaczeniu E10 jest głównie pokłosiem sankcji, jakie UE nałożyła na rosyjską ropę i próbą uniezależnienia się od dostaw tego surowca z kraju agresora.

Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W tej trudnej sytuacji, zwłaszcza dla sektora transportu wartościowe są wszelkie sposoby, których wdrożenie może ograniczać fluktuacje cen paliw dla transportu oraz potrzebę ich importu - podkreślono.
Rozwiązaniem proponowanym w tym zakresie jest wdrożenie benzyny silnikowej typu E10, tj. o podwyższonym udziale biokomponentów - poinformowano.

Nowe paliwo ma pojawić się na stacjach już w 2024 roku.

 Większy udział biopaliw oznacza wyższą cenę

To jednak nie jest rozwiązanie chwilowe. Według unijnej dyrektywy w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych 2018/2001 (tzw. RED II) udział biopaliw w transporcie ma wzrosnąć do 2030 r. do 14 proc., przy czym maksymalnie 7 proc. będą stanowić biopaliwa pierwszej generacji, czyli bioetanol i biodiesel, do których produkcji stosuje się biokomponenty z surowców rolnych. Resztę mają stanowić biopaliwa drugiej generacji, czyli paliwa domieszką komponentów produkowanych z surowców niejadalnych. 

Zobacz wideo

Co to oznacza dla kierowców? Według Krzysztofa Romaniuka, dyrektora Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN), wzrost udziału biokomponentów produkowanych z surowców spożywczych, czyli bioetanolu i estrów metylowych, będzie oznaczać wzrost cen na stacjach. Obawy te nie są bezpodstawne, ponieważ już teraz ceny biokomponentów przekraczają znacznie ceny paliw produkowanych z ropy naftowej. 

Niestety, w związku z aktualną sytuacją na świecie i niedoborami żywności, różnica ta rośnie. Zdaniem Krzysztofa Romaniuka w niedługiej perspektywie musi się to odbić na kosztach produkcji biopaliw, a następnie na kierowcach? Co gorsze, dziś też jeszcze nie wiadomo, jak ostatecznie wpłynie na rynek biopaliw wojna w Ukrainie, której przebieg jest dziś nie do przewidzenia.

Źródło: RCL, PAP

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.