Każdego roku w czasie wakacji nasilają się agresywne zachowania na polskich drogach. Upał, pośpiech i nerwy temu sprzyjają. Jest dużo wypadków i jeszcze więcej sytuacji, które mogły się tak skończyć, ale ich uczestnicy mieli więcej szczęścia. Serwis BRD24.pl znalazł kolejny przykład.
Więcej artykułów o bezpieczeństwie ruchu drogowego znajdziesz na stronie Gazeta.pl
Autor filmu z 29 czerwca, uczestniczy w klasycznym polskim starciu drogowym na najdłuższej polskiej autostradzie A4. Lewym pasem pędzi niecierpliwy kierowca, który zgania wolniejsze pojazdy. Robi to w agresywny sposób, mrugając światłami drogowymi i podjeżdżając niebezpiecznie blisko do zderzaka poprzedzającego go pojazdu.
Znamy to z naszych dróg, byliśmy wielokrotnie uczestnikami podobnych sytuacji. Ważne, że po prawidłowej stronie. Ale czy którykolwiek kierowca z filmu zachował się zgodnie z przepisami?
Szybki SUV znanej niemieckiej marki ewidentnie złamał prawo, bo nie zachował bezpiecznego dystansu, użył świateł niezgodnie z przeznaczeniem, a w dodatku prowokował agresję drogową. Dodatkowo być może przekroczył dozwoloną prędkość, ale to już byłoby trudniej udowodnić.
A co z autorem nagrania jadącym "Hondą" (taką markę pojazdu sugeruje napis na filmie obok godziny i daty nagrania). "Bandyta z kamerką" umieścił w opisie swojego profilu sentencję "Jestem bandytą, bo mam taki kaprys i jeżdżę zgodnie z przepisami". Czyżby?
Autor tweeta pyta: "Co o tym myślicie? Chyba trochę przesada?". On również został "zmiażdżony" przez internautów. Twierdzą, że złamał przepisy dotyczące ruchu prawostronnego i niepotrzebnie blokował lewy pas ruchu. Ich zdaniem lewy pas służy tylko do wyprzedzania, a na wideo nie widać, żeby autor filmu to robił.
Co mówią przepisy? Jak przypomina dziennikarz BRD23.pl prawo o ruchu drogowym (art. 16) nakłada na kierowców obowiązek jazdy możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Na drogach z dwoma pasami ruchu, mamy obowiązek jechać prawym pasem, niezależnie od prędkości, z którą się poruszamy. Chyba że wyprzedzamy.
A co wy o tym myślicie? Obaj kierowcy są winni? Naszym zdaniem wystarczyłoby, gdyby kierowca Porsche zachował się bardziej cierpliwie i kulturalnie. Jego reakcja mogła się skończyć eskalacją agresji drogowej i wypadkiem.
Nawet jeśli drugi uczestnik ruchu popełnił błąd, to nie znaczy, że od razu trzeba go za to skarcić. Nikt nie jest idealny. Gdybyśmy byli na drogach bardziej wyrozumiali i kulturalni, w Polsce jeździłoby się znacznie przyjemniej i bezpieczniej. Raczej nieprędko tak będzie.