Przesadziła z prędkością, bo miała w aucie licznik w milach

Mandatem karnym w wysokości 2500 złotych oraz utratą prawa jazdy zakończyła się podróż 48-latki. Kobieta przekroczyła dozwoloną prędkość o 84 km/h. Policjantom tłumaczyła, że to przez prędkościomierz wyskalowany w milach.

Do tej sytuacji doszło w czwartek 9 czerwca. Na drodze krajowej numer 2, w miejscowości Tłuścieć (woj. lubelskie), policjanci poruszający się radiowozem zwrócili uwagę na zbyt szybko jadący samochód osobowy. Mundurowi z bialskiej grupy Speed dokonali pomiaru prędkości i uwiecznili przejazd wideorejestratorem. Urządzenie wskazało, że Mitsubishi przemieszczało się z szybkością 134 km/h przy dopuszczalnej prędkości 50 km/h.

Przekroczenie dozwolonej prędkość w obszarze zabudowanym o 84 kilometry na godzinę, nie mogło zostać puszczone płazem. Mitsubishi zostało zatrzymane. Pojazd prowadziła 48-letnia kobieta. Co kierująca miała na swoją obronę? Jak czytamy w policyjnym komunikacie prasowym, mieszkanka Warszawy była przekonana, że jedzie z dozwoloną prędkością. Winę za pomyłkę zrzuciła na prędkościomierz wyskalowany w milach.

Mundurowi nie przyjęli tłumaczenia zmotoryzowanej. Wszystkich kierowców obowiązują na drodze takie same zasady. Za popełnione wykroczenie (jazda z prędkością wyższą o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym) stróże prawa zatrzymali kierującej prawo jazdy na trzy miesiące i zgodnie z nowym taryfikatorem nałożyli mandat w wysokości 2500 złotych. Na indywidualne konto kobiety trafiło dodatkowo 15 punktów karnych.

Policjanci apelują o zachowanie rozwagi na drodze i bezwzględne stosowanie się do obowiązujących przepisów. Kierowcy, którzy lekceważą zasady poruszania się po drogach publicznych, muszą liczyć się z surowymi konsekwencjami. Dla przypomnienia, od 1 stycznia 2022 roku, kierujący pojazdami mechanicznymi za brawurowe zachowania są karani wysokimi mandatami. 

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.