Śmieciarka uszkodziła ci samochód? Jest szansa, że odzyskasz pieniądze za naprawę

Śmieciarka bez wątpienia nie jest parkingowym baletmistrzem. Podczas manewrów może zatem uszkodzić auto i... odjechać. Co wtedy? Na szczęście kierujący nie musi zostać z kosztami. Powinien zrobić dwie rzeczy.

Kolejne porady związane z eksploatacją samochodów publikujemy w serwisie Gazeta.pl.

Polskie osiedla mieszkaniowe nie słyną... z dużej ilości przestrzeni. Te z rodowodem PRL-owym nie były budowane z myślą o masowej motoryzacji. Nowoczesne z kolei są planowane co do centymetra – deweloper chce bowiem, aby każdy skrawek ziemi zarobił na siebie. To oznacza problemy z parkowaniem, ale nie tylko. Bo sytuacja staje się często dramatyczna, gdy na drodze o poranku pojawi się śmieciarka.

Zobacz wideo BMW pędziło 237 km/h. 2500 zł mandatu dla pirata drogowego

Prawa fizyki są nieubłagane. Osiedlowe szlaki, które są często dosłownie oblepione parkującymi przy krawężnikach samochodami, nie okazują się sprzyjające dla pojazdu, który ma blisko 11 metrów długości i ponad 2,5 metra szerokości. Może się zatem zdarzyć, że na wąskiej, osiedlowej arterii dojdzie do kolizji. Kierowca śmieciarki przeceni swoje umiejętności i porysuje jedno z zaparkowanych aut. I w tym punkcie należy zrobić ważne obostrzenie. Nieprawidłowe parkowanie nie oznacza winy. Nawet źle zaparkowany samochód nie uprawnia innego kierującego do jego uszkodzenia!

Wina jest oczywista. Tylko jak ją udowodnić... Na początek kamery!

Wina kierowcy śmieciarki w opisanej powyżej sytuacji jest oczywista. Problem leży jednak gdzieś indziej. Bo winę tą trzeba udowodnić... Zawsze może się bowiem okazać, że kierujący śmieciarką lekkiej obcierki nawet nie zauważy i po prostu odjedzie z miejsca zdarzenia. Co wtedy? Przede wszystkim właściciel samochodu powinien się rozejrzeć w poszukiwaniu monitoringu – miejskiego, osiedlowego lub np. sklepowego. Zapis z kamery będzie stanowić dowód w sprawie. W sprawie, bo kolizję trzeba zgłosić policji.

Pomocne bywają również pokładowe rejestratory. Te często reagują na kolizję i zaczynają rejestrować obraz.

Kolizja śmieciarki z autem. A może zdarzenie widział sąsiad?

Oczywiście czasami bywa tak, że miejsca zdarzenia "nie widzi" żadna kamera. To jednak nie oznacza, że kierowca będzie musiał naprawić auto z własnej kieszeni. Pomocne okażą się bowiem również zeznania świadków. Świadkiem kolizji może być np. sąsiad spacerujący z psem lub akurat wyglądający przez okno. Wystarczy że opowie policjantom o tym, co widział i wskaże np. numer rejestracyjny śmieciarki. Funkcjonariusze zrobią resztę.

Z dowodem winy śmieciarki zgłoś się na policję

W sytuacji, w której właściciel porysowanego przez śmieciarkę samochodu dysponuje nagraniem z kamer lub zeznaniami świadków, powinien zgłosić sprawę policji. Można wezwać patrol na miejsce zdarzenia lub udać się na najbliższy komisariat. Policjanci sporządzą konieczną dokumentację i rozpoczną postępowanie. Jego elementem będzie m.in. przesłuchanie kierowcy, który w danym czasie prowadził śmieciarkę o danym numerze rejestracyjnym.

Po potwierdzeniu się winy kierowcy śmieciarki, dostanie on co najmniej 1000 zł mandatu, a poszkodowany będzie mógł naprawić swój samochód w ramach polisy OC sprawcy.

Czy poszkodowany również może zostać ukarany? W czystej teorii tak. Stanie się tak w sytuacji, w której postępowanie prowadzone przez policję ujawni, że kierowca samochodu osobowego zaparkował pojazd w sposób niedozwolony. Tyle że otrzyma on 100 zł mandatu. To nic w porównaniu z kosztami naprawy auta po kolizji ze śmieciarką. Gra nadal jest zatem warta świeczki.

Nikt nic nie widział. Śmieciarka porysowała auto, za naprawę zapłaci kierowca

Czasami bywa tak, że kolizji śmieciarki z zaparkowanym samochodem "nie widział" ani monitoring, ani świadkowie. W takim przypadku oczywiście można zgłosić sprawę policji. Ta jednak zakończy się umorzeniem. Skutek? Kierowca będzie musiał naprawić pojazd z własnej kieszeni, ewentualnie skorzystać np. z wykupionej dla auta polisy AC.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.