Ten kierowca z Indii wierzył w Mapy Google. Srogo tego pożałował

Jeździsz na nawigacji od Google'a? Lepiej patrz na drogę niż na ekran telefonu.

Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl

Nawigacja GPS to genialny wynalazek. Ile razy w nieznanym nam miejscu pokazała drogę wyjazdu albo znalazła właściwy adres? Często. Mapy Google są jeszcze lepsze, na bieżąco uaktualniają drogę i informują o niebezpieczeństwach. Jednak nie zawsze tak jest.

Zobacz wideo Nowy SUV Toyoty - to największy pojazd tej marki w europejskim portfolio

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło 19 maja. Kierowca Toyoty Fortuner razem z trójką pasażerów wpadł do rzeki. Powód? Mapy Google pokazywały, że ma jechać prosto, więc tak zrobił. Całe szczęście zarówno kierowca, jak i jego pasażerowie odnieśli powierzchowne obrażenia. Samochód został szybko wyciągnięty z wody. To jednak pokazuje szczerszy problem. Ludzie nie patrzą na drogę, tylko wierzą urządzeniu.

CarToq przywołuje podobne zdarzenie z zeszłego roku, które jednak skończyło się tragicznie. 34-letni mężczyzna wjechał na most, który nie istniał. Nie było go w rzeczywistości, ale na mapach był. Wpadł do wody i utonął.

Tutaj jednak zawiniły dwie instytucje. Lokalne władze zarzucały Google India, że nie zaktualizowali map, a firma odpowiadała, że trzeba było postawić znaki informujące o braku przeprawy.

Dwa powyższe przykłady jednak pokazują, że ludzie bardziej wierzą technologii niż własnym oczom. Takich przypadków jest o wiele więcej i to na całym świecie. Niektóre są śmieszne, inne przerażające, a pozostałe tragiczne.

Nic dziwnego, że wiele państw decyduje się zaostrzyć przepisy dotyczące używania telefonów podczas jazdy. Warto jednak, aby kierowcy bardziej skupili się na drodze niż na elektronicznych gadżetach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.